wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 10

"Po około piętnastu minutach byliśmy przed domem Patryka i Łukasza.
-Poczekajcie.- Patryk wyjął klucz i otworzył drzwi. Po chwili wszyscy byliśmy już w środku. Chłopak położył walizkę w salonie.
-Dziewczyny nie kłóćcie się, bo to nie ma sensu, a poza tym tylko atmosfera będzie zepsuta.- podszedł do nas bliżej Łukasz.- Wiecie co? Może obejrzymy dzisiaj jakiś film? Proponuje horror, co wy na to?
-W sumie dobry pomysł.- spojrzałam na Sarę, która zabijała mnie wzrokiem." 


-Tak naprawdę świetny.- przewróciła oczami, po czym zaczęła iść na przód.- Eee... gdzie będziemy mogły spać?- zatrzymała się i spojrzała na chłopaków.
-U góry jest wolny pokój, zaraz na prawo przy schodach.- uśmiechnął się.- Będziecie musiały spać razem, w jednym pokoju. Nie zabijecie się prawda?- zaśmiał się Patryk.
-Postaramy się.- podeszłam do Sary, złapałam ją za rękę i poszłam na górę do "naszego" pokoju.
-Ładny, całkiem duży... Skąd oni na to wszystko mają? Są niewiele starsi od nas i tak już się dorobili?- rozglądałam się po pokoju, po czym opadłam na duże dwuosobowe łóżko. Było bardzo miękkie.
-W sumie...
-Nie chce do domu.- ułożyłam się wygodnie na łóżku i patrzałam w sufit.
-Nie zastanawiałam się nad tym.- usiadła obok mnie.- W sumie to całkiem ciekawe, jak się tego dorobili. 
-Szkoda, że my nie mamy takiego szczęścia.- westchnęłam, unosząc się do pozycji siedzącej.
-Ej? To jak zostajemy z nimi na dłużej czy jutro pójdziemy do jakiegoś hotelu?- zapytała Sara.
-A masz pieniądze na hotel? Wątpię- spojrzałam na nią.
-Okej, okej masz rację, w takim razie zostajemy, znajdziemy prace...- dziewczyna głośno zaczęła rozmyślać.- Dorobimy się czegoś, wyprowadzimy i będzie wszystko super.- klasnęła w ręce.
-No dobra, ale nie wymieniłaś jednego.- wstałam z łóżka i patrzyłam na dziewczynę z góry.
-Co takiego? Kto nam zabroni jesteśmy dorosłe!- uśmiechnęła się szeroko.
-Wiesz ja osiemnastki jeszcze nie miałam i może być z tym mały kłopot... nie żeby coś...
-A no tak.- w sekundzie dziewczyna przybrała poważny wyraz twarzy.- Ona... A co jak zgłosi zaginięcie na policji? Będziemy miały kłopoty.
-Właśnie. Nie możemy tu zostać dłużej niż... no powiedzmy dwa dni, bo inaczej...- rozmowę przerwały otwierające się drzwi. Przyszli chłopacy z walizką.
-Gdzie wam ją położyć?- zapytał Patryk.
-Obojętnie może być przy łóżku.- odpowiedziałam wskazując palcem.- Dzięki.- uśmiechnęłam się. O dziwo Sara siedziała cicho.
-To jak idziemy oglądać? Powoli się ciemno robi.- Łukasz spojrzał przez okno.
-A no rzeczywiście, dobra to chodźmy.- wzięłam Sarę za rękę, aby wstała z łóżka i poszła z nami. Nie mam pojęcia czemu ona się tak zachowuje. Może przez to że zabrali nas z parku? Ale w sumie na pewno woli być tutaj niż na jakiś gruzach tylko teraz się nie przyzna. Jest ode mnie starsza, a zachowuje się czasem jak przedszkolak, oczywiście nie urażając przedszkolaków.

Byliśmy już na dole, Łukasz z Patrykiem usiedli na kanapie przed telewizorem włączając film. Zaraz obok mnie stała Sara, pomyślałam że przed filmem będzie dobrze jak pogadam z nią o jej zachowaniu... to brzmi jakbym była jej matką, ale cóż nie będę znosić jej chimerów. Przez nią będzie tylko atmosfera zepsuta.
-Sara chodź na słowo.- wzięłam dziewczynę za ramie i zaprowadziłam do łazienki, która znajdowała się zaraz przy schodach. Po wejściu zamknęłam drzwi, żeby nikt nie wszedł.
-Co ty robisz? Jesteś zła na nich przez to, że nas stamtąd zabrali?- zaczęłam atakować dziewczynę pytaniami. W sumie to nie miało tak wyglądać, ale i tak dobrze wyszło.
-Nie, nie jestem po prostu ich nie znam, zresztą ty też i nie wiem czy to dobry pomysł tu zostawać.- uniosła ręce w geście irytacji.
-A jednak tu przyszłaś. Ale mniejsza już, poznamy ich przecież, oni tylko chcą nam pomóc. Chodź film się zaraz zacznie.- otworzyłam drzwi i z Sarą poszłyśmy do salonu. Hmm... wygląda na to że nawet się nie zorientowali, że już za nimi nie stoimy, w sumie to dobrze.
-To jak oglądamy?- zapytała z uśmiechem Sara.
-Tak już, siadajcie.- odpowiedział Łukasz trzymając pilot w ręce.
-To jaki horror obejrzymy?- zapytałam siadając na kanapie obok Łukasza.
-Nie mów jej, niespodzianki są fajne.- uśmiechnęła się do mnie, po czym usiadła obok mnie.

Film się zaczął, ponoć miał trwać dwie godziny.

Zleciało już trzydzieści minut, a mi już chciało się spać, nie żeby horror był nudny, tak po prostu byłam jakaś zmęczona, ale postanowiłam wytrwać do końca.

Pod koniec horroru zgasło światło, Patryk wziął do ręki pilot i zatrzymał film. Wszyscy natychmiast wstaliśmy z kanapy.
-Co się dzieje?- wyciągnęłam telefon z kieszeni i zapaliłam latarkę.
-Nie mam pojęcia, drzwi są przecież zaraz obok nas, słyszelibyśmy gdyby ktoś wszedł.- Łukasz spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Pomyślmy… w końcu światło samo znienacka nie gaśnie… gdyby wyskoczyły korki telewizor również wyłączyłby się to jest oczywiste. Drzwi są raczej  zamknięte, a poza tym Łukasz ma racje, słyszelibyśmy. Czym ten ktoś lub coś wszedł w takim razie? Oknem? Balkonem? Może mają jeszcze inne możliwość wejścia? Tajemne przejścia? Nie, dobra teraz to już wymyślam, lepiej będzie jak rozejrzymy się po domu, a nie będziemy stali w miejscu i czekali, aż ten „intruz” do nas sam przyjdzie i nas być może powybija.
-Ej słuchajcie, może rozejrzymy się po domu i sprawdzimy czy ktoś jest, przecież nie będziemy tutaj stali i czekali na zbawienie.- spojrzałam na nich wszystkich po kolei.
-Ja się stąd nie ruszam.- odparła przerażona Sara. Pierwszy raz widziałam jak się czegoś przestraszyła. Dziwne doświadczenie. Ale w sumie rozumiem ją, bałabym się pójść sama na górę w ciemnościach sprawdzić czy nikogo obcego nie ma.
-Chłopaki? Może wy? Tylko nie mówcie, że też się boicie.- zachichotałam.
-Nie no coś ty, masz racje, nie ma co tutaj tak stać.- Łukasz zaczął iść w stronę schodów.- Chodź Patryk sprawdzimy to. Chłopacy poszli na górę się rozejrzeć. Zostałam z Sarą na dole.
-Ej?
-Tak.- odparłam.
-A co jeśli ten ktoś jest tu… na dole? Gdzieś się chowa?- Sara zaczęła panikować co nie było do niej podobne. Zawsze to było moje zajęcie w takich sytuacjach, najwyraźniej dzisiaj wymieniłyśmy się rolami.
-Spokojnie.- położyłam rękę na jej ramieniu.- Chcesz się czegoś napić? Wody może?
-Tak, poproszę…- usłyszawszy odpowiedź poszłam do kuchni, która nie wiem czy wspominałam, ale była połączona z salonem i jadalnią.

*Perspektywa Łukasza*
-Dobra stary, tu nikogo nie ma.- wzruszyłem ramionami.
-Może żarówka się po prostu spaliła, mogliśmy najpierw to sprawdzić, a nie zaraz panikować.- Patryk skierował się w stronę schodów.
-Masz racje.- szedłem tuż za nim, gdy nagle zaczęliśmy słyszeć krzyk Natalii.
_________________________________________________________________________________
Halo hej! Dawno mnie nie było ;d 
Ehh... nie będę się tłumaczyła, bo to nie ma sensu, więc standardowo... 
Jeśli rozdział Wam się podobał możecie go skomentować, wziąć udział w ankiecie i tak dalej i tak dalej. Za każdym razem to pisze, więc wiecie co robić :D 
Do zobaczenia! <3

środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 9

"-I?- mruknęła niepewnie Natalia.
-Nie ma nic, wszystko wywalili.- podeszła do okna.- Aa... tutaj leżysz.- mruknęła.
-Czy ty rozmawiasz z materacem?- zachichotałam wychylając głowę przez wybite okno."


-Bądź cicho.- mruknęłam.
-No okej, ale... to rozumiem że dzisiaj śpimy na kamieniach?- spojrzała na mnie.
-Tak, na kamieniach.- odetchnęłam głęboko.

*Perspektywa Łukasza*
Doszliśmy do parku. Kompletnie nie mieliśmy pojęcia gdzie one poszły.
-To dokąd teraz?- zapytałem.
-Wiesz co? A może jest tu jakiś... no nie wiem, stary dom czy coś... no kurde nie mam pojęcia.- mruknąłem rozglądając się dookoła.
-Szukaj ścieżki jakiejś, a nie stoisz.- popatrzył na mnie znacząco. Zacząłem krążyć dookoła, sprawdzać każdy zakątek parku, bo przecież musiały gdzieś pójść, nie mogły zaginąć bez śladu. Jestem pewien, że gdzieś tu jest jakaś ścieżka. Po upływie dwudziestu minut coś znalazłem.
-Ej stary! Chodź tu!- krzyknąłem do Patryka, który znajdowałam się po drugiej stronie parku.- Znalazłem ścieżkę!
-Nie ma co idziemy tam, być może one tam są.- odgarnął gałęzie i poszedł przodem.

*Perspektywa Natalii*
-Sara to co? Trzeba coś zorganizować.- spojrzałam na nią, oczekując odpowiedzi.
-Wiem, wiem...- odetchnęła głęboko.- Ale, nie zamierzam się wracać, nie ma szans, musimy...
-Cicho bądź.- przerwałam jej.- Słyszysz to? Ktoś idzie.- szepnęłam.
-Niemożliwe. Praktycznie nikt tu nie przychodzi, głównie ja i Wojtek.- wyjrzała przez okno.
-Zwierzęta?- stanęłam obok niej, wypatrując intruzów.
-Wątpię.
-Boje się, tam się ruszają gałęzie. Mówię ci ktoś idzie. A jak nam coś zrobi? A jak...
-Nie panikuj.- zasłoniła mi usta ręką, abym się ogarnęła.
-Ej patrz, to oni.- szepnęła, aby nas nie zauważyli.- I co się bałaś?- zachichotała.
-Ehh... to co robimy teraz? I tak nas znajdą, zaprowadzą do domu czy co? Po co nas szukają? Zepsują nam wszystko.- jęknęłam niezadowolona.
-Nie będziemy się chować to jest pewne, nie jesteśmy przecież dziećmi. Chociaż nad tobą to musiałabym się dłużej zastanowić.- spojrzała na mnie z chamskim uśmiechem.
-To że czasem się czegoś boje, że czasem za dużo coś powiem, może nawet panikuje to nie znaczy, że jestem dzieckiem tak? Ty niby taka odważna jesteś, ciekawe co byłoby jakbyś miała tutaj spać sama. Wiesz co? Ja może sobie pójdę? Zostaniesz sobie sama, będziesz spała na kamieniach, nikt cie nie będzie irytował.- uśmiechnęłam się ironicznie, po czym odwróciłam się do niej plecami.
-Zamknij się, okej? Czasem to ja mam cię dosyć.- powiedziała nieco głośniej, przez co Łukasz z Patrykiem mogli zorientować się gdzie dokładniej jesteśmy.
-Dziewczyny jesteście tu?- zawołał Łukasz wchodząc po skrzypiących schodach.
-I co zrobiłaś?- spojrzałam na nią.- Wiesz co? Ja mam dość wszystkiego! Wracam do domu... albo nie. Wiem! Wyjadę. Tak! To będzie bardzo dobry pomysł. Będzie pięknie, tak bez ciebie!- łzy zaczęły napływać mi do oczu pod wpływem negatywnych emocji. Zawsze gdy się denerwowałam zaczynałam płakać. Nie umiem tego kontrolować po prostu. Po chwili zjawił się Łukasz z Patrykiem. Pięknie zobaczą jak płaczę i to z byle powodu.
-Co się dzieje? Co wy robicie?- Łukasz zaczął zadawać mnóstwo pytań.
-Czemu ona płacze?- Patryk spojrzał na mnie, a zaraz po nim Łukasz.
-Nic się nie stało. Mała sprzeczka.- uśmiechnęłam ocierając łzy spływające z moich policzków.
-Czemu uciekłyście?- spojrzał na nas obie Łukasz.
-Nieważne.- mruknęła Sara siadając na walizkę.
-Jak uważasz, ale wy tu zamierzacie spać? Przecież to niebezpieczne.- zdziwił się.
-Właśnie.- poparł go Patryk.
-Czasami tak bywa.- odparłam siadając na parapecie, a raczej jego pozostałości.
-Nie ma mowy.- powiedzieli chórem co wyglądało nieco komicznie.
-Spokojnie damy sobie radę. Znaczy ja dam sobie radę, bo co do niej to nie mam pewności.
-Zamknij się w końcu, co cię nagle ugryzło? Uciekłaś w końcu z domu... właśnie dlaczego teraz? Wcześniej nie mogłaś, tak sama? Beze mnie. Czyli jednak się bałaś?- wykrzyczałam. Nie mogłam już dłużej dusić w sobie tych emocji.
-Ej dziewczyny spokój. Nie ma co się kłócić.- powiedział Łukasz. Miał w sumie w tym trochę racji. Ale no... nie mogłam już tak dłużej. W końcu jej wygarnęłam coś, a nie ciągle jej tylko przytakiwałam przez te wszystkie lata. Lubię Sarę, w końcu jakby nie patrzeć to tak jakby moja siostra, pomagała mi dużo razy, chociażby ta sytuacja z imprezą, gdyby nie ona miałabym poważne kłopoty, ale czasem przesadza, wywyższa się co mnie bardzo irytuje. Właśnie tego w niej nie lubię, uważa siebie za lepszą ode mnie, a czemu? Bo ona ma rodzinę, a ja nie? Bo jestem jakby nie patrzeć adoptowana? No cóż, może kiedyś się zmieni. Może zmieni swój stosunek do mnie w co wątpię.
-Raz jest dobrze, a raz źle.- mruknęłam pod nosem.
-Chodźcie do nas, nie będziecie tu spały.- powiedział stanowczym tonem Patryk.
-Ale... my miałyśmy już plany, nie możecie nam tego zepsuć.- jęknęła Sara wstając z walizki.- Miałyśmy stąd uciec.
-Mówi się trudno i żyje się dalej. Idziecie z nami, nie ma mowy, nie spędzicie w tym parku nocy. Jeszcze w jakimś opuszczonym domu.- wziął do ręki walizkę, na której siedziała Sara.
-Sara oni mają racje, ja idę z nimi, nie będę tutaj spała, jak chcesz to sobie tutaj zostań. Powodzenia życzę.- wstałam i zaczęłam iść w stronę schodów.
-No dobra idę z wami.- spojrzała na mnie z wredną miną.
-To idziemy nie ma co czasu tracić.- powiedział Patryk, po czym wszyscy skierowaliśmy się w stronę schodów i zeszliśmy na dół. Po wyjściu z domu czy raczej jego ruiny panowała kompletna cisza.

Po około piętnastu minutach byliśmy przed domem Patryka i Łukasza.
-Poczekajcie.- Patryk wyjął klucz i otworzył drzwi. Po chwili wszyscy byliśmy już w środku. Chłopak położył walizkę w salonie.
-Dziewczyny nie kłóćcie się, bo to nie ma sensu, a poza tym tylko atmosfera będzie zepsuta.- podszedł do nas bliżej Łukasz.- Wiecie co? Może obejrzymy dzisiaj jakiś film? Proponuje horror, co wy na to?
-W sumie dobry pomysł.- spojrzałam na Sarę, która zabijała mnie wzrokiem.
_________________________________________________________________________________
Po dłuższej przerwie znalazłam czas na napisanie rozdziału, mam nadzieje że się cieszycie :D
Jeśli wam się spodobał komentujcie, bierzcie udział w ankiecie i tak dalej i tak dalej. Sami pewnie wiecie co macie robić, co się będę powtarzać ciągle :D
To do zobaczenia ;3

wtorek, 27 października 2015

Rozdział 8

"-To są z dwa metry, ja nie mam zamiaru stąd skakać!- spojrzałam na nią spod byka.
-Nie będziemy skakać, głupia jesteś? Czy co?- zaśmiała się.
-W takim razie... jak chcesz zejść?
-Oglądałaś te wszystkie bajki przecież, ześlizgniemy się po prześcieradle.- uśmiechnęła się.
-Boże! Ale ty masz pomysły.- zaczęłam się śmiać tak głośno, że pewnie było mnie słychać na całym mieście.
-Ciszej, czekaj... słyszę kroki... zamknij drzwi i pakuj się, nie mamy czasu."


-Jasne!- natychmiast przekręciłam kluczyk w drzwiach, po czym podeszłam do szafy i wyjęłam z niej wszystkie ubrania oraz buty, a następnie wrzuciłam je do walizki. Po chwili Sara również włożyła swoje rzeczy, które cudem się zmieściły.
-Masz wszystko? Telefon, jakieś buty?- spojrzała na mnie zapinając walizkę.
-Tak, raczej wszystko.- odpowiedziałam.
-Okej, wyrzuć walizkę, ubierz jakieś buty i idziemy.- mówiąc to wzięła do ręki prześcieradła i zaczęła je ze sobą związywać, po czym poszła na balkon je przymocować. Przypomniało mi się, że pod moim łóżkiem leżała stara para czarnych trampek, wyciągnęłam je, a następnie założyłam na swoje stopy.
-Wszystko? Wszystko. Gotowa? Gotowa.- powiedziałam po cichu, po czym chwyciłam do ręki walizkę i poszłam z nią na balkon, gdzie czekała już na mnie Sara.
-I jak trzyma się?- zapytałam dziewczynę.
-Tak, jeszcze raz się ciebie zapytam. Wzięłaś na pewno wszystko? Żebyśmy nie musiały się wracać .- chwyciła walizkę i zrzuciła ją z balkonu.
-Dziewczynki, porozmawiajmy...- usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-Tak, schodźmy już.- mruknęłam, po czym zarzuciłam jedną nogę przez poręcz, a następnie drugą.- Obym nie spadła.- zacisnęłam oczy ze strachu.
-Szybciej.- mruknęła niezadowolona Sara.- Nie powinno się rozwiązać, nie bój się. Po jej słowach chwyciłam do rąk prześcieradło i zaczęłam się powoli zsuwać, a zaraz za mną ona. Po chwili byłyśmy już na ziemi. Sara wzięła do rąk walizkę.
-I gdzie idziemy? Masz jakiś plan?- zapytałam nie wiedząc co robić, ani dokąd się kierować.
-Park.- odparła.
-Co park? Przecież tam jest masa ludzi, na pewno ktoś nas rozpozna i nas wyda.- wyrzuciłam ręce do góry w geście irytacji.
-Tam jest opuszczony dwupiętrowy budynek, przeczekamy tam ten dzień, noc, a... jutro pomyślimy co dalej.- ruszyła w stronę parku.
-Okej.- poszłam za nią.

Gdy przechodziłyśmy obok domu Łukasza i Patryka, zobaczyłam ich w oknie, rozmawiali.
-Oby nas nie zauważyli.- pomyślałam i jak na złość Łukasz odwrócił się i patrzał w naszą stronę ze zdziwioną miną. Mimo to szłyśmy dalej.

*Perspektywa Łukasza*
-Widzisz je?- wskazałem palcem w stronę dziewczyn, tak aby Patryk również je zobaczył.- Gdzie one idą i po co im walizka? Wyprowadzają się?
-Otwórzmy okno.- odpowiedział Patryk.
-Po co? Będziemy do nich krzyczeć?- zapytałem ze zdziwieniem.
-Czemu by nie.- Patryk złapał za klamkę, po czym otworzył okno i wychylił się.
-Ej! Dokąd idziecie? Wyprowadzacie się?- krzyknął.
-Ale z ciebie idiota. Nie powinno nas to obchodzić.- mruknąłem.
-Cicho bądź.
-Można tak powiedzieć, ale to i tak nie jest ważne.- odkrzyknęła Sara.
-Może wam pomóc?- krzyknął ponownie.
-Nie dzięki same sobie poradzimy, to nasza sprawa.- zniknęły za zakrętem.
-Idziemy za nimi?- zapytał Patryk.- Może mają jakieś kłopoty? Ja bym to sprawdził.
-I tak zrobisz jak będziesz chciał, niech ci będzie.- odpowiedziałem zamykając okno.
-Gdzie poszły tak w ogóle?- spojrzał na mnie.
-O ile się nie mylę, to tam był park. 

Po chwili wychodziliśmy z domu.
-Zamknąłeś drzwi?- spojrzałem na Patryka.
-Tak, chodź już.- po jego słowach ruszyliśmy w stronę parku.
-Aż tak bardzo cię ciekawi co one będą robić czy co, bo ja czegoś nie rozumiem.- westchnąłem.
-Może mają kłopoty? Ja tego tak nie zostawię, potem będziemy mieć wyrzuty sumienia, że tego nie sprawdziliśmy wcześniej, zanim coś sie stało.- spojrzał na mnie.
-Ehh... niech ci będzie.

*Perspektywa Natalii*
-Daleko jeszcze?- mruknęłam odgarniając kolejne gałęzie drzew.
-Nie, jeszcze kilka kroków.- odwróciła głowę w moją stronę.- Patrz już go widać!
-I my tam mamy spędzić noc? Same? W lesie?- zaczęłam zasypywać ją pytaniami.- Ty chyba chora jesteś dziewczyno, a jak ktoś tam już jest?
-Nie panikuj, wiele razy już tutaj byłam, sama czy ze znajomymi i jakoś nic mi się nie stało.
-Na co ja się zgodziłam.- odgarnęłam ostatnią gałąź i tuż za Sarą weszłam do środka domu.- Jak tu ciemno.- dodałam rozglądając się dookoła.
-Chodź.- złapała mnie za rękę. Zaczęłyśmy iść do przodu, serce waliło mi niemiłosiernie, nagle zobaczyłam schody, które prowadziły na drugie piętro.
-Pewnie tam idziemy.- pomyślałam. Pierwszy stopień, drugi i tak dalej, zwykłe schody, zwykły dom, niby nie ma nikogo, tylko my, ale mimo to bałam się. Doszłyśmy na górę.
-Już to tutaj?- Sara puściła moją rękę.
-Tak.- położyła walizkę w kącie.
-A gdzie będziemy spać?- rozejrzałam się dookoła szukając chociażby jakiegoś materaca.
-Daj mi chwilkę.- dziewczyna wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała czyjś numer.

*Perspektywa Sary*
-Wojtek? Cześć, wiesz może gdzie jest materac? Nie widzę go nigdzie.
-Hej, znaczy ten co był na "gruzach"?
-Tak, dokładnie.
-Rozwalił się całkowicie, a później jacyś kolesie tu byli i go wywalili przez okno.
-Aa, okej... dzięki.
-Coś się stało?
-Nie nic, dobra ja będę kończyć. Bajo.
-Cześć.- włożyłam telefon z powrotem do kieszeń spodni.

-I?- mruknęła niepewnie Natalia.
-Nie ma nic, wszystko wywalili.- podeszła do okna.- Aa... tutaj leżysz.- mruknęła.
-Czy ty rozmawiasz z materacem?- zachichotała wychylając głowę przez wybite okno.
_________________________________________________________________________________
Halo hej! :D
Jest i 8 rozdział, mam nadzieje, że wam się podobał ^^
Jeśli tak to zostawcie po sobie jakiś ślad w formie komentarza, bądź jeśli jeszcze nie głosowaliście w ankiecie to zachęcam was również do tego! <3
A jeżeli macie jakieś pytania to zadawajcie ja na AKTUALNEGO ask'a: #Yo ηαтαℓiα★✌ na którym jestem praktycznie ciągle :)
Do zobaczenia wkrótce #Yo! <3

sobota, 24 października 2015

Rozdział 7

"Zarzuciłam na ramię torbę i wyszłam z łazienki, po czym wraz z Sarą zaczęłam kierować się na dół.
-Idziecie już?- zapytał chłopak.
-Musimy, dzięki za pomoc.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Kiedyś się odwdzięczymy...- powiedziałam cicho.
-To cześć.- pożegnała się Sara, po czym wyszła, a ja bez słowa podążyłam za nią."


Po chwili byłyśmy już przed naszym domem.
-Wzięłyśmy wszystko tak w ogóle?- zapytała Sara.
-Chyba tak.- odpowiedziała, po czym nacisnęła klamkę od drzwi. Po wejściu do środka od razu ukazała nam się niezadowolona Pani Magda.
-Czemu nie zapytałaś się czy możesz pójść na noc do Caroline?- wyrzuciła ręce do góry w geście irytacji.
-Czy to takie ważne? I tak nie było cię w domu.- przykucnęłam, a następnie zdjęłam swoje buty i położyłam je w kącie.
-Chodźcie jeść już to śniadanie.- mruknęła.
-Nie jestem głodna.. idę do pokoju.- spojrzałam na Sarę.
-Pójdę z Natalią.- uśmiechnęła się.

Po wejściu do pokoju od razu położyłam torbę obok łóżka i rzuciłam się na nie.
-Jak ty się w ogóle czujesz?- spojrzała się na mnie, a następnie usiadła na swoim łóżku.
-Poza tym, że praktycznie nic nie pamiętam, to jest dobrze.- uśmiechnęłam się sarkastycznie.- Dobra, nie wracajmy do tego tematu. Okej?
-Niech ci będzie, zapomnijmy o tej całej imprezie i tym wszystkim.- uśmiechnęła się do mnie siadając na swoje łóżko. 

*Perspektywa Sary*
Chwilę ciszy przerwał dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z przedniej kieszeni spodenek, a następnie spojrzałam na jego ekran. 
-Wojtek.- szepnęła pod nosem, a następnie kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Cześć Sara!
-No hej..
-Przepraszam cię, że nie załatwiłem tego dowodu i że nawet nie zadzwoniłem, no ale nie miałem czasu..
-Nic się nie stało i tak nie był potrzebny, akurat nie sprawdzali.- uśmiechnęłam się przyjaźnie zdając sobie sprawę, że i tak tego nie zobaczy.
-Jak dobrze.. już się martwiłem, że się obrazisz.
-Nawet nie pamiętam kiedy byłam na ciebie obrażona.- zaśmiałam się.
-No w sumie.
-Musze kończyć, jak coś to się zdzwonimy.- rozłączyłam się słysząc otwierające się drzwi.

-Dziewczynki...- zaczęła rozmowę nieco niepewnie.- Muszę z wami o czymś porozmawiać.
-No okej, to słuchamy.- spojrzałam na nią.
-Bo wiecie Marek wyjechał..- jęknęła.- I nie wróci.
-Jak to? Co się stało?- zapytałam zaniepokojona.
-Zdradziłam go.- spojrzała na mnie z błagalnym wzrokiem.
-Żartujesz sobie teraz? Jak mogłaś?- patrzałam na nią piorunując ją wzrokiem.
-Nawet nie wiem od czego zacząć, jak wam się wytłumaczyć...- łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
-To nie zaczynaj, nie mam zamiaru tego słuchać!- wrzasnęłam, po czym wybiegłam z pokoju.

*Perspektywa Natalii*
-A ty? Porozmawiasz ze mn...- przerwałam jej.
-Nie mamy o czym rozmawiać! Jak mogłaś? Aż tak było ci źle? Marek chociaż o tym wie?!- krzyknęłam wybiegając z pokoju za Sarą.

Po zejściu na dół skierowałam się do salonu, gdzie siedziała roztrzęsiona Sara.
-Jak ona mogła.- zaczęła mówić.- Co ja mam teraz robić? Jak się zachowywać?
-Ehh...- westchnęłam.- Żebym ja tylko wiedziała...
-Nie chce jej znać! Wyprowadzam się!- wstała z kanapy.
-Jak to? Przecież to nie możliwe... a gdzie się zatrzymasz?- zapytałam nie dowierzając.- Ja rozumiem jesteś zła, ja również, ale...
-Pamiętasz? Mówiłaś że chciałabyś się wyprowadzić... właśnie nadarzyła się okazja!
-No tak, ale... a Marek, twój ojciec? Co z nim?- spojrzałam na Sarę.
-Tym niech się mama zajmie, to ona w końcu wszystko zepsuła...- dziewczyna złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę naszego pokoju.

Po otwarciu drzwi ujrzałyśmy skuloną Panią Magdę, której twarz była wtulona w poduszki. W jednej chwili zrobiło mi się jej żal, ale zaraz mi przeszło, bo w końcu to ona wszystko zniszczyła.
-Wyjdź!- wrzasnęła na mamę Sara.
-Jak ty się do mnie odzywasz? Nie tak cię wychowałam córeczko.- podniosła się z łóżka.
Patrzyłam na tę całą sytuację bezradnie, nie wiedząc czy się odezwać czy lepiej te zbędne komentarze zostawić dla siebie.
-Nie jestem twoją córką! Wyjdź!- wrzasnęła jeszcze głośniej niż wcześniej.
-Co ty w ogóle mówisz? Jak tak możesz?!
-A ty? Jak możesz? Pomyślałaś w ogóle o nas? Hmm?- mruknęła.- Wyjdź...- powiedziała cichszym tonem. Po czym Pani Magda wyszła z pokoju i zamknęła drzwi.
-Pakujemy się.- westchnęła.
-Ty to mówisz poważnie?
-Tak.- mówiąc to wyciągnęła walizkę spod łóżka i położyła ją przed moimi nogami.- Na co czekasz? Nie mamy czasu.
-Dobra, a co dalej? Jak wyjdziemy? Przecież od tak nas nie wypuści z domu, na dodatek z walizką... Pomyślałaś?- spojrzałam na nią, a następnie na walizkę.
-Hmm... masz racje, lepiej byłby gdyby nas nie zauważyła i nawet nie wiedziała jakbyśmy wyszły.- nastała chwila ciszy. Sara zaczęła rozglądać się po pokoju, jakby to miało nam pomóc.- Wiem!- krzyknęła entuzjastycznie.
-Co wiesz?- spojrzałam na nią jak na jakąś wariatkę.
-Patrz!- wskazała ręką na balkon.
-To są z dwa metry, ja nie mam zamiaru stąd skakać!- spojrzałam na nią spod byka.
-Nie będziemy skakać, głupia jesteś? Czy co?- zaśmiała się.
-W takim razie... jak chcesz zejść?
-Oglądałaś te wszystkie bajki przecież, ześlizgniemy się po prześcieradle.- uśmiechnęła się.
-Boże! Ale ty masz pomysły.- zaczęłam się śmiać tak głośno, że pewnie było mnie słychać na całym mieście.
-Ciszej, czekaj... słyszę kroki... zamknij drzwi i pakuj się, nie mamy czasu.
_________________________________________________________________________________
Halo hej! Witam was po dłuższej przerwie :D
W końcu dokończyłam ten nieszczęsny 7 rozdział, a to tylko dlatego, że nie było u mnie prądu i nie miałam co robić, ale mniejsza z tym, mam nadzieje, że znowu zacznę w miarę systematycznie pisać i dodawać te rozdziały... Powróciłam z nową energią i nową weną :D
Zapraszam na mojego ask'a po więcej informacji (#Yo ηαтαℓiα★✌), piszcie komentarze jeśli wam się podobało :3
Do zobaczenia wkrótce! <3 

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 6

"-Najwyraźniej mam powody!- krzyknęła jeszcze głośniej niż wcześniej.
-Spokojnie, coś wymyślimy.- powiedział Łukasz, patrząc na nas obydwie.
-Niby co? Mamy za mało czasu...- powiedziała zrezygnowana.
-Mogłaby u kogoś nocować?- spojrzał na Sarę.
-Raczej nie, ale... czekaj mam pomysł!- na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Mógłbyś ją przenocować, a ja zadzwoniłabym do tej jej przyjaciółki, żeby jak coś to mówiła, że u niej spała. Okej?
-Nie ma sprawy, to chodźmy.- złapał mnie za rękę i wraz z Sarą zaczęliśmy iść w stronę jego domu." 


Po pewnym czasie byliśmy już pod drzwiami domu Łukasza. Bolała mnie strasznie głowa i ledwo trzymałam się na równych nogach.
-Dobra, to ja rano przyjdę po nią, okej?- zapytała Sara.
-Okej.- odpowiedział podtrzymując mnie, abym się nie przewróciła. 
-Cześć...- spojrzała na mnie ze złością, po czym zniknęła za zakrętem.
-Wejdź.- otworzył przede mną drzwi. Po chwili ukazał mi się duży salon.
-Dasz radę wejść po schodach?- popatrzył na mnie.
-Raczej tak.- mruknęłam.

Po chwili znaleźliśmy się przed drzwiami jakiegoś pokoju.
-Jakbyś czegoś potrzebowała to mnie zawołaj, będę na dole.- pomógł mi wejść do środka pokoju.
-Jasne..- skierowałam się w stronę dwuosobowego łóżka, po czym powoli położyłam się na nie. Wychodząc z pokoju chłopak zamknął drzwi.  Zostałam sama. Moja głowa wciąż bolała, a na dodatek w tej całej ciemności ukazywały mi się dziwne postacie.
-Boże, co mi się dzieje?!- jęknęłam przerażona, po czym zamknęłam oczy i twarz wtuliłam w poduszki.

-Gdzie ja jestem?- rozglądnęłam się po ciemnym pomieszczeniu.
-Halo?- mruknęłam nieśmiało.
-Jest tu ktoś? Halo?- powiedziałam nieco głośniej.
-Co to znowu ma być? Jakieś żarty?- krzyknęłam niezadowolona. Nagle zaczęłam słyszeć jakieś szepty, śpiew sama nie wiem co to było.
-Co się dzieje?- zapytałam przerażona.
-Czy ktoś mi w końcu powie, gdzie ja do cholery jestem?!- wrzasnęłam, po czym zaczęłam słyszeć coraz głośniejsze kroki.
-Ktoś tu jest?- rozglądałam się bojaźliwie po pomieszczeniu.
-Pokaż się!- pisnęłam, po czym zrobiłam kilka kroków w przód.
-Tak...-  usłyszałam cichy śmiech. W oddali było widać jakąś sylwetkę, która robiła się coraz bardziej wyraźna.
-Proszę... wypuść mnie!- jęknęłam z łzami w oczach. 
-Zaraz będzie po wszystkim.- szepnął.
-Jak po wszystkim? Kim tym kuźwa jesteś?!- poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Żegnaj.-odwrócił mnie w swoją stronę i celował we mnie nożem.

Z krzykiem otworzyłam oczy i panicznie zaczęłam rozglądać się po pokoju.
-Uf... to tylko sen.- głęboko odetchnęłam.
-Co się dzieje?- do pokoju wbiegł zaniepokojony Łukasz.
-Wszystko jest dobrze, nic się nie dzieje.- spojrzałam na niego, ocierając łzę z policzka.
-Ale przecież krzyczałaś..- powiedział zdezorientowany.
-Nic się nie stało, po prostu miałam zły sen..- mruknęłam poprawiając się na łóżku.
-Czyli mogę iść, tak?- ziewnął.
-Tak..- odchrząknęłam.- Albo nie czekaj! Zostań.. proszę..
-Kładź się spać, będę obok na kanapie.- skierował się w stronę sofy, po czym położył się na niej. Jeszcze przez chwile patrzyłam się na Łukasza, aby upewnić się, że został ze mną, po czym przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.

*Perspektywa Sary*

Rano:
-Sara, wstawaj już późna godzina.- usłyszałam otwierające się drzwi.- Zejdź zaraz na śniadanie.
-No, już.- żwawo wstałam z łóżka i szybko ubrałam pierwsze lepsze krótkie spodenki, biały top i nałożyłam czarne trampki, które nie wiadomo czemu leżały obok mojego łóżka. Wyjęłam z szafy Natalii torbę do której spakowałam jej czarny crop-top, krótkie przetarte, jeansowe spodenki i czarną zwiewną narzutę w kwiaty. Po spakowaniu rzeczy sięgnęłam ręką po telefon, po czym schowałam go do przedniej kieszeni spodni, zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam na dół.
-A gdzie jest tak w ogóle Natalia?- zapytała z lekkim zaniepokojeniem.
-Poszła spać do Caroline'y.- odpowiedziałam kierują się w stronę drzwi wyjściowych.
-Gdzie idziesz?- spojrzała na mnie.
-Bo Natalia poprosiła mnie, abym jej zaniosła czyste ubrania, mogę iść już no nie?- zapytałam chwytając za klamkę.
-No dobrze, ale... 
-Zaraz wrócę, pa mamo.- wyszłam z domu.

Stałam już przed drzwiami domu Łukasza. Zanim zdążyłam zapukać chłopak już otworzył drzwi, najwyraźniej widział przez okno jak szłam.
-Cześć.- przywitałam się z Łukaszem.
-Cześć, wejdź.- otworzył szerzej drzwi, abym mogła wejść do środka.
-Gdzie jest Natalia?- zapytałam rozglądając się po całym domu.
-W pokoju, jeszcze chyba śpi.- odparł.- Chodź za mną.

Staliśmy przed drzwiami jakiegoś pokoju, najprawdopodobniej była w nim Natalia.
-Śpisz?- zapytałam otwierając powoli drzwi od pomieszczenia.
-Nie.- ziewnęła, po czym uniosła się do pozycji siedzącej.
-Przyniosłam ci ubrania.- podałam jej torbę.- Idź się przebierz, poczekam.
-Ja będę na dole, jak coś.- powiedział chłopak, po czym wyszedł z pokoju.
-No idź już, nie mamy czasu.- mruknęłam poganiając Natalię.

*Perspektywa Natalii*
Wstałam z łóżka, po czym trzymając torbę w ręce poszłam do łazienki, aby się przebrać. Wyjęłam z niej ubrania i położyłam je na szafkę.  Zdjęłam z siebie sukienkę i włożyłam ją do torby, a następnie ubrałam na siebie spodenki, crop-top i zwiewną narzutę. 


Zarzuciłam na ramię torbę i wyszłam z łazienki, po czym wraz z Sarą zaczęłam kierować się na dół.
-Idziecie już?- zapytał chłopak.
-Musimy, dzięki za pomoc.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Kiedyś się odwdzięczymy...- powiedziałam cicho.
-To cześć.- pożegnała się Sara, po czym wyszła, a ja bez słowa podążyłam za nią.
_________________________________________________________________________________
Cześć ;)
Z góry przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału, w sumie z dwa tygodnie! Ale niestety na długi weekend wyjechałam, więc nie miałam na czym pisać, po przyjeździe musiałam uczyć się na liczne sprawdziany itd. Mam nadzieje, że mi wybaczycie tą nieobecność ;)
Jeśli rozdział wam się spodobał, zapraszam do komentowania, brania udziału w ankiecie, a jeśli chcecie, aby moje fan fiction było bardziej "znane" możecie pokazać je znajomym ;)
Do zobaczenia ;) 

sobota, 30 maja 2015

Rozdział 5

"-No, no, no ślicznie.- odpowiedziała patrząc na sukienkę, po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-To pewnie Łukasz! Chodź, szybko!- krzyknęłam szczęśliwa, nie mogłam doczekać się już dzisiejszego wieczoru, który miałam spędzić wraz z Sarą i Łukaszem."


Natychmiast zeszłyśmy na dół, po otwarciu drzwi ujrzałyśmy Łukasza.
-Gotowe?- puścił do nas oczko.
-Jasne.- odpowiedziała Sara.
-Tak, możemy iść.- uśmiechnęłam się.  Sara sięgnęła ręką po kluczyk wiszący na haczyku i zamknęła dom, a następnie schowała klucz pod wycieraczkę.
-To idziemy!- krzyknęłam z entuzjazmem na co oni się zaśmiali.

Jako, że klub był w miarę blisko dotarliśmy do niego po 11 minutach.
Po wejściu do środka od razu ukazało nam się mnóstwo tańczących i dobrze bawiących się par, leciała także głośna muzyka, to wszystko było czymś nowym dla mnie, ponieważ nigdy nie byłam w takim miejscu, ale muszę przyznać, że od razu spodobał mi się taki klimat.
-Do której mniej więcej mamy czas?- powiedziałam głośno, tak aby dziewczyna usłyszała moje pytanie.
-O jakiejś drugiej będziemy musiały wracać.- odpowiedziała.- Ale teraz się o to nie martw, chodź się bawić!- złapała mnie za rękę i pociągnęła w głąb tłumu. Po chwili zaczęłyśmy tańczyć na parkiecie, z zupełnie nie znanymi mi dotychczas osobami. Pod koniec piosenki poszłam usiąść przy barze. W oddali widziałam jak Sara się świetnie bawi, niestety z tego względu, że na parkiecie było mnóstwo osób, nie mogłam dostrzec Łukasza. 
-Masz ochotę na drinka?- usłyszałam jakiś męski głos, więc natychmiast odwróciłam się w stronę jego źródła.
-W sumie czemu by nie.- uśmiechnęłam się do nieznajomego.
-Dla tej pani coś mocnego, ja płacę.- puścił oczko do barmanki, po czym ponownie skupił swój wzrok na mnie.
-Jak masz na imię ślicznotko?- uśmiechnął się do mnie.
-Proszę.- barmanka podała mi drinka ze słomką.
-Natalia.- wzięłam łyk napoju. -A ty?
-Kamil.- odpowiedział kładąc swoją rękę na moją.- Zatańczysz? 
-Jasne.- wstałam z krzesła i poszłam wraz z chłopakiem na parkiet. Przetańczyliśmy razem z trzy piosenki.
-Idziemy usiąść?- zapytałam zmęczona Kamila.
-Okej.- złapał mnie za rękę i wyprowadził z tłumu. Po chwili usiadłam w tym samym miejscu co wcześniej.
-Napij się jeszcze.- uśmiechnął się do mnie, podsuwając mi bliżej szklankę z napojem, który wcześniej piłam.
-Ile masz lat?- zapytałam bawiąc się słomką, po czym wzięłam kilka łyków. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że ten sam drink, który piłam wcześniej miał inny smak niż teraz.
-Dwadzieścia.- uśmiechnął się do mnie podejrzanie, po czym spojrzał na szklankę z drinkiem. - Idziemy jeszcze raz zatańczyć?- puścił do mnie oczko.
-Okej.- po wstaniu z krzesła, poczułam się jakoś dziwnie, tak inaczej, ale postanowiłam, że nie będę się tym przejmować, bo przecież mam się dzisiaj dobrze bawić. Po chwili ponownie znalazłam się na parkiecie, w objęciach Kamila.
-Źle się czuje, chodźmy może odpocząć.- wraz z chłopakiem ponownie usiadłam przy barze.
-Napij się jeszcze, dobrze ci to zrobi.- uśmiechnął się do mnie.
-Może i masz racje.- złapałam szklankę i w jednej sekundzie wypiłam resztę napoju, po czym położyłam ją na blat.
-I jak?- zapytał patrząc w moje oczy.
-Świetnie.- zaśmiałam się.
-Może chciałabyś do mnie wpaść?- złapał mnie za rękę.
-Na noc? Nie dziękuje...- odchrząknęłam.
-No nie daj się prosić.- stanął bliżej mnie.
-Nie, na prawdę... miło było mi ciebie poznać, ale...
-Nie spodobałem ci się? Moglibyśmy spędzić razem miło czas.- puścił do mnie oczko, po czym pocałował mnie w policzek.
-Śpieszę się, przepraszam.- odepchnęłam chłopaka od siebie i wstałam z krzesła. Ledwo trzymając się na nogach zaczęłam szukać Sary i Łukasza. Nagle poczułam szarpnięcie za rękę.
-Może cię odwieźć?- usłyszałam głos Kamila.
-Nie, dziękuje.- wyrwałam swoją rękę z uścisku chłopaka.
-Nie wyglądasz najlepiej.- przybliżył się do mnie, po czym objął mnie w pasie.
-Poradzę sobie sama.- próbowałam się wyrwać z uścisku chłopaka. Całe szczęście, że wokół mnie było mnóstwo osób, co dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Nagle poczułam szarpnięcie.
-Zostaw ją.- powiedział całkiem poważnym tonem Łukasz.- Nie widzisz, że nie czuje się najlepiej?- pchnął ręką chłopaka.
-Spokojnie.- mruknął.- Przecież my tylko tańczyliśmy. Prawda słoneczko?- spojrzał na mnie.
-Dobra, ale teraz się już od niej odwal,  bo nie skończy się to dla ciebie najlepiej.- posłał groźne spojrzenie Kamilowi. Chłopak po chwili oddalił się od nas.
-Co to za jeden?- spojrzał na mnie.
-Sama nie wiem.- wymruczałam chwiejąc się.
-Trzeba znaleźć Sarę.- odpowiedział podtrzymując mnie.
-Tam jest!- wskazałam palcem w jej stronę.- Idzie, chyba do nas.
-Jezu dziewczyno, co ci się stało? Jak ty wyglądasz?- zaczęła zadawać mnóstwo pytań.
-Wyjdźmy może z klubu.- zaproponował Łukasz, prowadząc mnie wraz z Sarą w stronę wyjścia.
-Jezu... co my teraz zrobimy? Co się w ogóle stało?- zapytała z przerażeniem.
-Przecież wszystko jest w porządku, możemy iść z powrotem do środka?- mruknęłam nie wiedząc o co im chodzi.- Chodź Łukasz idziemy potańczyć!- złapałam za rękę chłopaka.
-Stój dziewczyno.- powiedziała zirytowana.- Łukasz, która jest godzina?- spojrzała na chłopaka.
-Poczekaj już sprawdzam.- sięgnął ręką w tylną kieszeń spodni i wyciągnął telefon.- Zaraz będzie czwarta. 
-Boże, co ty narobiłaś.- powiedziała bezradnie.- Jak cię zobaczą w takim stanie...
-Przecież czuje się dobrze, możemy już iść?- zapytałam zirytowana.
-Wali od ciebie na kilometr alkoholem! I wszystko jest dobrze?- krzyknęła zdenerwowana.- Jeszcze masz większe zielenicę niż powinnaś mieć, ciekawe czy ci nic nie podali do jakiegoś drinka! Mów, piłaś coś?
-No tak.- odpowiedziałam przerażona.- Nie wydzieraj się już tak.
-Najwyraźniej mam powody!- krzyknęła jeszcze głośniej niż wcześniej.
-Spokojnie, coś wymyślimy.- powiedział Łukasz, patrząc na nas obydwie.
-Niby co? Mamy za mało czasu...- powiedziała zrezygnowana.
-Mogłaby u kogoś nocować?- spojrzał na Sarę.
-Raczej nie, ale... czekaj mam pomysł!- na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Mógłbyś ją przenocować, a ja zadzwoniłabym do tej jej przyjaciółki, żeby jak coś to mówiła, że u niej spała. Okej?
-Nie ma sprawy, to chodźmy.- złapał mnie za rękę i wraz z Sarą zaczęliśmy iść w stronę jego domu.
_________________________________________________________________________________
Na początku chciałabym wam serdecznie podziękować za te ponad 2200 wyświetlenia! Co zmotywowało mnie do szybszego napisania rozdziału <3
Pojawiła się także pewna sprawa, a mianowicie zdjęcia, które wstawiam do rozdziałów,
więc one mają tylko pokazać wam jak mniej więcej wygląda dany STRÓJ, na kolor i długość włosów nie patrzcie, chodzi w tym wyłącznie o ubiór ;)
Przez przypadek usunęłam poprzednią ankietę, przez co straciłam 25 głosów ;/
Więc dziękuje wam, że ponownie zagłosowaliście! A jeśli nie to zapraszam do głosowania <3
Jeśli macie jakieś pytania możecie zadać je na mojego ask'a: 
#Yo ηαтαℓiα★✌
Zapraszam do komentowania i jeśli chcecie mi pomóc możecie powysyłać linki do bloga swoim znajomym <3
Do zobaczenia! ;) 

środa, 27 maja 2015

Rozdział 4

"Skierowałam się w stronę swojego łóżka, po czym natychmiast się na nie położyłam i zaczęłam rozmyślać. Po kilku minutach zamknęłam oczy i usnęłam."

Na moją twarz zaczęło padać światło słoneczne, natychmiast otworzyłam oczy i pierwsze co zrobiłam to sięgnęłam po telefon znajdujący się na szafce nocnej, po czym spojrzałam na ekran, aby zobaczyć która jest godzina.
-Jedenasta, pora wstawać.- ziewnęłam cicho. Obróciłam się w stronę łóżka Sary, aby zobaczyć czy dziewczyna nadal śpi, ku mojemu zdziwieniu czytała już książkę.
-Tak wcześnie, a ty już coś czytasz?- uniosłam się do pozycji siedzącej.
-No co? Ciekawa jest, jakbyś zaczęła sama czytać to nie mogłabyś się odciągnąć od niej.- mruknęła przewracając kartkę na kolejną stronę.
-Mniejsza o to. Wiesz jaki dziś dzień?- zapytałam uśmiechając się.
-Urodzin dzisiaj nie masz... to nie wiem, może mnie oświecisz?- zamknęła książkę, po czym odłożyła ją na szafkę i patrzyła na mnie uważnie.
-Dzisiaj idziemy, przecież na imprezę z Łukaszem!- krzyknęłam radośnie.
-Cicho, bo jak cię usłyszą to nigdzie nie pójdziemy.- przyłożyła wskazujący palec do ust.
-Dobra, dobra... ale zaraz?- mruknęłam.
-Hm?- spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Przecież oni będą cały czas w domu, to jak my wyjdziemy?- spojrzałam na Sarę, oczekując że jak zawsze wymyśli jakiś dobry plan.
-Damy radę, zobaczysz... mamy dużo czasu, jeszcze coś wymyśle.- puściła do mnie oczko.
-Okej, liczę na ciebie.- wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki, po wejściu sięgnęłam po szczotę i przeczesałam nią swoje długie włosy. Następnie wzięłam do ręki szczoteczkę i nałożyłam na nią pastę, po czym zaczęłam myć zęby.
-O której miał Łukasz przyjść?- usłyszałam zza drzwi głos Sary.
-O dziewiętnastej chyba.- odpowiedziałam wypluwając pianę do zlewu. Po odłożeniu szczoteczki do zębów na miejsce, przemyłam swoją twarz letnią wodą.
-Mogłyśmy wziąć numer telefonu do niego.- powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Jeszcze będzie okazja, nie bój się o to.- uśmiechnęła się w moją stronę.
-Idziesz na dół?- zapytałam kierując się w stronę drzwi.
-Tak, jasne.- mówiąc to wstała z łóżka i zaczęła iść w moją stronę.

 Po niecałej minucie byłyśmy już na dole w jadalni.
-Dzień dobry, jak się spało dziewczynki?- przywitała nas jak zawsze uśmiechnięta Pani Magda.
-Dobrze mamo.- odpowiedziała Sara siadając przy stole.
-A tobie?- uśmiechnęła się w moją stronę.
-Też, też.- odpowiedziałam szybko siadając obok Sary.
-Co ty taka zdenerwowana jakaś jesteś?- zapytała mnie podejrzliwie.
-Ja? Nie, nie jestem zdenerwowana.- odpowiedziałam przybierając poważny wyraz twarzy.
-Na pewno?
-Tak, wszystko jest okej.- odpowiedziałam.
-No dobrze... ale...
-A gdzie Pan Mirek?- zapytałam tym samym przerywając Pani Magdzie.
-Musiał pojechać, ale wróci za około cztery tygodnie.- posłała szeroki uśmiech w naszą stronę, po czym podała nam talerzyki z kanapkami.

Po zjedzeniu śniadania wraz z Sarą udałyśmy się do pokoju.
-Zawsze będzie mnie tak wypytywać o wszystko?- uniosłam ręce w geście irytacji.
-Nie przejmuj się, jeszcze trochę i się wyprowadzimy.- puściła oczko w moją stronę.
-Ty mówisz poważnie?- zapytałam nie dowierzając.
-Tak... nie tylko ty masz dosyć tej całej kontroli.- mruknęła.- Poczekamy tylko do twoich urodzin i zacznę nam szukać jakiegoś mieszkania.- dodała.
-Jezu! Kocham cię dziewczyno!- krzyknęłam rzucając się jej na szyje.
-Dobra, dobra spokój.- uśmiechnęła się.

*Sześć godzin później*
-Ile mamy czasu?- zapytałam Sarę.
-Z godzinę?- odpowiedziała niepewnie.- Idź się już ubierać, bo nie zdążymy.
-Oczywiście, już idę!- klasnęłam z entuzjazmem w ręce, po czym skierowałam się w stronę szafy, po chwili szukania wyjęłam z niej kremową koronkową sukienkę z paskiem. Trzymając ją w ręku poszłam do łazienki. Po zamknięciu drzwi położyłam sukienkę na półce, po czym zdjęłam z siebie koszulę nocną i położyłam ją na koszu od prania. Następnie sięgnęła ręką po sukienkę i szybkim ruchem ją ubrałam.


Wzięłam do ręki szczotkę i przeczesałam swoje włosy, w taki sposób, aby układały się naturalnie.
-Dziewczynki?- usłyszałam wchodzącą Panią Magdę do pokoju.- A gdzie Natalia?
-W łazience, poszła się umyć.- odpowiedziała Sara.
-Dzisiaj zostajecie same na noc, muszę załatwić pewną sprawę. 
-Dobrze, damy sobie radę to idź, bo się jeszcze spóźnisz.
-Dobranoc, będę jutro.
-Dobranoc mamo.- usłyszałam zamykające się drzwi od pokoju. Po chwili wyszłam z łazienki.
-Nie będzie jej? Na serio?- zapytałam uradowana.
-Tak.- uśmiechnęła się do mnie.- Wrócimy wcześnie rano i się nawet nie dowie, że gdzieś wyszłyśmy.- dodała.
-Dobra, idź do łazienki się ubrać, bo się jeszcze spóźnimy.- uśmiechnęłam się delikatnie. Dziewczyna podniosła z łóżka wcześniej przygotowaną zwiewną, miętową sukienkę z paskiem, czarne buty na obcasie i poszła do łazienki się przebrać. Po chwili skierowałam się w stronę szafy i wyjęłam z niej czarne szpilki i je ubrałam.
-Sara, jesteś już gotowa? Zaraz Łukasz przyjdzie.- oznajmiłam.
-Tak, tak już.- odpowiedziała wychodząc z łazienki.
-I jak wyglądam?- zapytała obracając się.
-Cudnie, a ja?- uśmiechnęłam się delikatnie.
-No, no, no ślicznie.- odpowiedziała patrząc na sukienkę, po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-To pewnie Łukasz! Chodź, szybko!- krzyknęłam szczęśliwa, nie mogłam doczekać się już dzisiejszego wieczoru, który miałam spędzić wraz z Sarą i Łukaszem.
_________________________________________________________________________________

Jest to już czwarty rozdział mojego fan fiction! Chciałabym wam podziękować za ponad 1400 wyświetleń w tak krótkim czasie! <3
Mam nadzieje, że i ten rozdział wam się spodobał ;)
Zapraszam do komentowania, barania udziału w ankiecie po prawej --->
I jeśli macie jakieś pytanie możecie je zadać na moim ask'u: #Yo ηαтαℓiα★✌
Do zobaczenia wkrótce ;3