środa, 9 grudnia 2015

Rozdział 9

"-I?- mruknęła niepewnie Natalia.
-Nie ma nic, wszystko wywalili.- podeszła do okna.- Aa... tutaj leżysz.- mruknęła.
-Czy ty rozmawiasz z materacem?- zachichotałam wychylając głowę przez wybite okno."


-Bądź cicho.- mruknęłam.
-No okej, ale... to rozumiem że dzisiaj śpimy na kamieniach?- spojrzała na mnie.
-Tak, na kamieniach.- odetchnęłam głęboko.

*Perspektywa Łukasza*
Doszliśmy do parku. Kompletnie nie mieliśmy pojęcia gdzie one poszły.
-To dokąd teraz?- zapytałem.
-Wiesz co? A może jest tu jakiś... no nie wiem, stary dom czy coś... no kurde nie mam pojęcia.- mruknąłem rozglądając się dookoła.
-Szukaj ścieżki jakiejś, a nie stoisz.- popatrzył na mnie znacząco. Zacząłem krążyć dookoła, sprawdzać każdy zakątek parku, bo przecież musiały gdzieś pójść, nie mogły zaginąć bez śladu. Jestem pewien, że gdzieś tu jest jakaś ścieżka. Po upływie dwudziestu minut coś znalazłem.
-Ej stary! Chodź tu!- krzyknąłem do Patryka, który znajdowałam się po drugiej stronie parku.- Znalazłem ścieżkę!
-Nie ma co idziemy tam, być może one tam są.- odgarnął gałęzie i poszedł przodem.

*Perspektywa Natalii*
-Sara to co? Trzeba coś zorganizować.- spojrzałam na nią, oczekując odpowiedzi.
-Wiem, wiem...- odetchnęła głęboko.- Ale, nie zamierzam się wracać, nie ma szans, musimy...
-Cicho bądź.- przerwałam jej.- Słyszysz to? Ktoś idzie.- szepnęłam.
-Niemożliwe. Praktycznie nikt tu nie przychodzi, głównie ja i Wojtek.- wyjrzała przez okno.
-Zwierzęta?- stanęłam obok niej, wypatrując intruzów.
-Wątpię.
-Boje się, tam się ruszają gałęzie. Mówię ci ktoś idzie. A jak nam coś zrobi? A jak...
-Nie panikuj.- zasłoniła mi usta ręką, abym się ogarnęła.
-Ej patrz, to oni.- szepnęła, aby nas nie zauważyli.- I co się bałaś?- zachichotała.
-Ehh... to co robimy teraz? I tak nas znajdą, zaprowadzą do domu czy co? Po co nas szukają? Zepsują nam wszystko.- jęknęłam niezadowolona.
-Nie będziemy się chować to jest pewne, nie jesteśmy przecież dziećmi. Chociaż nad tobą to musiałabym się dłużej zastanowić.- spojrzała na mnie z chamskim uśmiechem.
-To że czasem się czegoś boje, że czasem za dużo coś powiem, może nawet panikuje to nie znaczy, że jestem dzieckiem tak? Ty niby taka odważna jesteś, ciekawe co byłoby jakbyś miała tutaj spać sama. Wiesz co? Ja może sobie pójdę? Zostaniesz sobie sama, będziesz spała na kamieniach, nikt cie nie będzie irytował.- uśmiechnęłam się ironicznie, po czym odwróciłam się do niej plecami.
-Zamknij się, okej? Czasem to ja mam cię dosyć.- powiedziała nieco głośniej, przez co Łukasz z Patrykiem mogli zorientować się gdzie dokładniej jesteśmy.
-Dziewczyny jesteście tu?- zawołał Łukasz wchodząc po skrzypiących schodach.
-I co zrobiłaś?- spojrzałam na nią.- Wiesz co? Ja mam dość wszystkiego! Wracam do domu... albo nie. Wiem! Wyjadę. Tak! To będzie bardzo dobry pomysł. Będzie pięknie, tak bez ciebie!- łzy zaczęły napływać mi do oczu pod wpływem negatywnych emocji. Zawsze gdy się denerwowałam zaczynałam płakać. Nie umiem tego kontrolować po prostu. Po chwili zjawił się Łukasz z Patrykiem. Pięknie zobaczą jak płaczę i to z byle powodu.
-Co się dzieje? Co wy robicie?- Łukasz zaczął zadawać mnóstwo pytań.
-Czemu ona płacze?- Patryk spojrzał na mnie, a zaraz po nim Łukasz.
-Nic się nie stało. Mała sprzeczka.- uśmiechnęłam ocierając łzy spływające z moich policzków.
-Czemu uciekłyście?- spojrzał na nas obie Łukasz.
-Nieważne.- mruknęła Sara siadając na walizkę.
-Jak uważasz, ale wy tu zamierzacie spać? Przecież to niebezpieczne.- zdziwił się.
-Właśnie.- poparł go Patryk.
-Czasami tak bywa.- odparłam siadając na parapecie, a raczej jego pozostałości.
-Nie ma mowy.- powiedzieli chórem co wyglądało nieco komicznie.
-Spokojnie damy sobie radę. Znaczy ja dam sobie radę, bo co do niej to nie mam pewności.
-Zamknij się w końcu, co cię nagle ugryzło? Uciekłaś w końcu z domu... właśnie dlaczego teraz? Wcześniej nie mogłaś, tak sama? Beze mnie. Czyli jednak się bałaś?- wykrzyczałam. Nie mogłam już dłużej dusić w sobie tych emocji.
-Ej dziewczyny spokój. Nie ma co się kłócić.- powiedział Łukasz. Miał w sumie w tym trochę racji. Ale no... nie mogłam już tak dłużej. W końcu jej wygarnęłam coś, a nie ciągle jej tylko przytakiwałam przez te wszystkie lata. Lubię Sarę, w końcu jakby nie patrzeć to tak jakby moja siostra, pomagała mi dużo razy, chociażby ta sytuacja z imprezą, gdyby nie ona miałabym poważne kłopoty, ale czasem przesadza, wywyższa się co mnie bardzo irytuje. Właśnie tego w niej nie lubię, uważa siebie za lepszą ode mnie, a czemu? Bo ona ma rodzinę, a ja nie? Bo jestem jakby nie patrzeć adoptowana? No cóż, może kiedyś się zmieni. Może zmieni swój stosunek do mnie w co wątpię.
-Raz jest dobrze, a raz źle.- mruknęłam pod nosem.
-Chodźcie do nas, nie będziecie tu spały.- powiedział stanowczym tonem Patryk.
-Ale... my miałyśmy już plany, nie możecie nam tego zepsuć.- jęknęła Sara wstając z walizki.- Miałyśmy stąd uciec.
-Mówi się trudno i żyje się dalej. Idziecie z nami, nie ma mowy, nie spędzicie w tym parku nocy. Jeszcze w jakimś opuszczonym domu.- wziął do ręki walizkę, na której siedziała Sara.
-Sara oni mają racje, ja idę z nimi, nie będę tutaj spała, jak chcesz to sobie tutaj zostań. Powodzenia życzę.- wstałam i zaczęłam iść w stronę schodów.
-No dobra idę z wami.- spojrzała na mnie z wredną miną.
-To idziemy nie ma co czasu tracić.- powiedział Patryk, po czym wszyscy skierowaliśmy się w stronę schodów i zeszliśmy na dół. Po wyjściu z domu czy raczej jego ruiny panowała kompletna cisza.

Po około piętnastu minutach byliśmy przed domem Patryka i Łukasza.
-Poczekajcie.- Patryk wyjął klucz i otworzył drzwi. Po chwili wszyscy byliśmy już w środku. Chłopak położył walizkę w salonie.
-Dziewczyny nie kłóćcie się, bo to nie ma sensu, a poza tym tylko atmosfera będzie zepsuta.- podszedł do nas bliżej Łukasz.- Wiecie co? Może obejrzymy dzisiaj jakiś film? Proponuje horror, co wy na to?
-W sumie dobry pomysł.- spojrzałam na Sarę, która zabijała mnie wzrokiem.
_________________________________________________________________________________
Po dłuższej przerwie znalazłam czas na napisanie rozdziału, mam nadzieje że się cieszycie :D
Jeśli wam się spodobał komentujcie, bierzcie udział w ankiecie i tak dalej i tak dalej. Sami pewnie wiecie co macie robić, co się będę powtarzać ciągle :D
To do zobaczenia ;3

wtorek, 27 października 2015

Rozdział 8

"-To są z dwa metry, ja nie mam zamiaru stąd skakać!- spojrzałam na nią spod byka.
-Nie będziemy skakać, głupia jesteś? Czy co?- zaśmiała się.
-W takim razie... jak chcesz zejść?
-Oglądałaś te wszystkie bajki przecież, ześlizgniemy się po prześcieradle.- uśmiechnęła się.
-Boże! Ale ty masz pomysły.- zaczęłam się śmiać tak głośno, że pewnie było mnie słychać na całym mieście.
-Ciszej, czekaj... słyszę kroki... zamknij drzwi i pakuj się, nie mamy czasu."


-Jasne!- natychmiast przekręciłam kluczyk w drzwiach, po czym podeszłam do szafy i wyjęłam z niej wszystkie ubrania oraz buty, a następnie wrzuciłam je do walizki. Po chwili Sara również włożyła swoje rzeczy, które cudem się zmieściły.
-Masz wszystko? Telefon, jakieś buty?- spojrzała na mnie zapinając walizkę.
-Tak, raczej wszystko.- odpowiedziałam.
-Okej, wyrzuć walizkę, ubierz jakieś buty i idziemy.- mówiąc to wzięła do ręki prześcieradła i zaczęła je ze sobą związywać, po czym poszła na balkon je przymocować. Przypomniało mi się, że pod moim łóżkiem leżała stara para czarnych trampek, wyciągnęłam je, a następnie założyłam na swoje stopy.
-Wszystko? Wszystko. Gotowa? Gotowa.- powiedziałam po cichu, po czym chwyciłam do ręki walizkę i poszłam z nią na balkon, gdzie czekała już na mnie Sara.
-I jak trzyma się?- zapytałam dziewczynę.
-Tak, jeszcze raz się ciebie zapytam. Wzięłaś na pewno wszystko? Żebyśmy nie musiały się wracać .- chwyciła walizkę i zrzuciła ją z balkonu.
-Dziewczynki, porozmawiajmy...- usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-Tak, schodźmy już.- mruknęłam, po czym zarzuciłam jedną nogę przez poręcz, a następnie drugą.- Obym nie spadła.- zacisnęłam oczy ze strachu.
-Szybciej.- mruknęła niezadowolona Sara.- Nie powinno się rozwiązać, nie bój się. Po jej słowach chwyciłam do rąk prześcieradło i zaczęłam się powoli zsuwać, a zaraz za mną ona. Po chwili byłyśmy już na ziemi. Sara wzięła do rąk walizkę.
-I gdzie idziemy? Masz jakiś plan?- zapytałam nie wiedząc co robić, ani dokąd się kierować.
-Park.- odparła.
-Co park? Przecież tam jest masa ludzi, na pewno ktoś nas rozpozna i nas wyda.- wyrzuciłam ręce do góry w geście irytacji.
-Tam jest opuszczony dwupiętrowy budynek, przeczekamy tam ten dzień, noc, a... jutro pomyślimy co dalej.- ruszyła w stronę parku.
-Okej.- poszłam za nią.

Gdy przechodziłyśmy obok domu Łukasza i Patryka, zobaczyłam ich w oknie, rozmawiali.
-Oby nas nie zauważyli.- pomyślałam i jak na złość Łukasz odwrócił się i patrzał w naszą stronę ze zdziwioną miną. Mimo to szłyśmy dalej.

*Perspektywa Łukasza*
-Widzisz je?- wskazałem palcem w stronę dziewczyn, tak aby Patryk również je zobaczył.- Gdzie one idą i po co im walizka? Wyprowadzają się?
-Otwórzmy okno.- odpowiedział Patryk.
-Po co? Będziemy do nich krzyczeć?- zapytałem ze zdziwieniem.
-Czemu by nie.- Patryk złapał za klamkę, po czym otworzył okno i wychylił się.
-Ej! Dokąd idziecie? Wyprowadzacie się?- krzyknął.
-Ale z ciebie idiota. Nie powinno nas to obchodzić.- mruknąłem.
-Cicho bądź.
-Można tak powiedzieć, ale to i tak nie jest ważne.- odkrzyknęła Sara.
-Może wam pomóc?- krzyknął ponownie.
-Nie dzięki same sobie poradzimy, to nasza sprawa.- zniknęły za zakrętem.
-Idziemy za nimi?- zapytał Patryk.- Może mają jakieś kłopoty? Ja bym to sprawdził.
-I tak zrobisz jak będziesz chciał, niech ci będzie.- odpowiedziałem zamykając okno.
-Gdzie poszły tak w ogóle?- spojrzał na mnie.
-O ile się nie mylę, to tam był park. 

Po chwili wychodziliśmy z domu.
-Zamknąłeś drzwi?- spojrzałem na Patryka.
-Tak, chodź już.- po jego słowach ruszyliśmy w stronę parku.
-Aż tak bardzo cię ciekawi co one będą robić czy co, bo ja czegoś nie rozumiem.- westchnąłem.
-Może mają kłopoty? Ja tego tak nie zostawię, potem będziemy mieć wyrzuty sumienia, że tego nie sprawdziliśmy wcześniej, zanim coś sie stało.- spojrzał na mnie.
-Ehh... niech ci będzie.

*Perspektywa Natalii*
-Daleko jeszcze?- mruknęłam odgarniając kolejne gałęzie drzew.
-Nie, jeszcze kilka kroków.- odwróciła głowę w moją stronę.- Patrz już go widać!
-I my tam mamy spędzić noc? Same? W lesie?- zaczęłam zasypywać ją pytaniami.- Ty chyba chora jesteś dziewczyno, a jak ktoś tam już jest?
-Nie panikuj, wiele razy już tutaj byłam, sama czy ze znajomymi i jakoś nic mi się nie stało.
-Na co ja się zgodziłam.- odgarnęłam ostatnią gałąź i tuż za Sarą weszłam do środka domu.- Jak tu ciemno.- dodałam rozglądając się dookoła.
-Chodź.- złapała mnie za rękę. Zaczęłyśmy iść do przodu, serce waliło mi niemiłosiernie, nagle zobaczyłam schody, które prowadziły na drugie piętro.
-Pewnie tam idziemy.- pomyślałam. Pierwszy stopień, drugi i tak dalej, zwykłe schody, zwykły dom, niby nie ma nikogo, tylko my, ale mimo to bałam się. Doszłyśmy na górę.
-Już to tutaj?- Sara puściła moją rękę.
-Tak.- położyła walizkę w kącie.
-A gdzie będziemy spać?- rozejrzałam się dookoła szukając chociażby jakiegoś materaca.
-Daj mi chwilkę.- dziewczyna wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała czyjś numer.

*Perspektywa Sary*
-Wojtek? Cześć, wiesz może gdzie jest materac? Nie widzę go nigdzie.
-Hej, znaczy ten co był na "gruzach"?
-Tak, dokładnie.
-Rozwalił się całkowicie, a później jacyś kolesie tu byli i go wywalili przez okno.
-Aa, okej... dzięki.
-Coś się stało?
-Nie nic, dobra ja będę kończyć. Bajo.
-Cześć.- włożyłam telefon z powrotem do kieszeń spodni.

-I?- mruknęła niepewnie Natalia.
-Nie ma nic, wszystko wywalili.- podeszła do okna.- Aa... tutaj leżysz.- mruknęła.
-Czy ty rozmawiasz z materacem?- zachichotała wychylając głowę przez wybite okno.
_________________________________________________________________________________
Halo hej! :D
Jest i 8 rozdział, mam nadzieje, że wam się podobał ^^
Jeśli tak to zostawcie po sobie jakiś ślad w formie komentarza, bądź jeśli jeszcze nie głosowaliście w ankiecie to zachęcam was również do tego! <3
A jeżeli macie jakieś pytania to zadawajcie ja na AKTUALNEGO ask'a: #Yo ηαтαℓiα★✌ na którym jestem praktycznie ciągle :)
Do zobaczenia wkrótce #Yo! <3

sobota, 24 października 2015

Rozdział 7

"Zarzuciłam na ramię torbę i wyszłam z łazienki, po czym wraz z Sarą zaczęłam kierować się na dół.
-Idziecie już?- zapytał chłopak.
-Musimy, dzięki za pomoc.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Kiedyś się odwdzięczymy...- powiedziałam cicho.
-To cześć.- pożegnała się Sara, po czym wyszła, a ja bez słowa podążyłam za nią."


Po chwili byłyśmy już przed naszym domem.
-Wzięłyśmy wszystko tak w ogóle?- zapytała Sara.
-Chyba tak.- odpowiedziała, po czym nacisnęła klamkę od drzwi. Po wejściu do środka od razu ukazała nam się niezadowolona Pani Magda.
-Czemu nie zapytałaś się czy możesz pójść na noc do Caroline?- wyrzuciła ręce do góry w geście irytacji.
-Czy to takie ważne? I tak nie było cię w domu.- przykucnęłam, a następnie zdjęłam swoje buty i położyłam je w kącie.
-Chodźcie jeść już to śniadanie.- mruknęła.
-Nie jestem głodna.. idę do pokoju.- spojrzałam na Sarę.
-Pójdę z Natalią.- uśmiechnęła się.

Po wejściu do pokoju od razu położyłam torbę obok łóżka i rzuciłam się na nie.
-Jak ty się w ogóle czujesz?- spojrzała się na mnie, a następnie usiadła na swoim łóżku.
-Poza tym, że praktycznie nic nie pamiętam, to jest dobrze.- uśmiechnęłam się sarkastycznie.- Dobra, nie wracajmy do tego tematu. Okej?
-Niech ci będzie, zapomnijmy o tej całej imprezie i tym wszystkim.- uśmiechnęła się do mnie siadając na swoje łóżko. 

*Perspektywa Sary*
Chwilę ciszy przerwał dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z przedniej kieszeni spodenek, a następnie spojrzałam na jego ekran. 
-Wojtek.- szepnęła pod nosem, a następnie kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Cześć Sara!
-No hej..
-Przepraszam cię, że nie załatwiłem tego dowodu i że nawet nie zadzwoniłem, no ale nie miałem czasu..
-Nic się nie stało i tak nie był potrzebny, akurat nie sprawdzali.- uśmiechnęłam się przyjaźnie zdając sobie sprawę, że i tak tego nie zobaczy.
-Jak dobrze.. już się martwiłem, że się obrazisz.
-Nawet nie pamiętam kiedy byłam na ciebie obrażona.- zaśmiałam się.
-No w sumie.
-Musze kończyć, jak coś to się zdzwonimy.- rozłączyłam się słysząc otwierające się drzwi.

-Dziewczynki...- zaczęła rozmowę nieco niepewnie.- Muszę z wami o czymś porozmawiać.
-No okej, to słuchamy.- spojrzałam na nią.
-Bo wiecie Marek wyjechał..- jęknęła.- I nie wróci.
-Jak to? Co się stało?- zapytałam zaniepokojona.
-Zdradziłam go.- spojrzała na mnie z błagalnym wzrokiem.
-Żartujesz sobie teraz? Jak mogłaś?- patrzałam na nią piorunując ją wzrokiem.
-Nawet nie wiem od czego zacząć, jak wam się wytłumaczyć...- łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
-To nie zaczynaj, nie mam zamiaru tego słuchać!- wrzasnęłam, po czym wybiegłam z pokoju.

*Perspektywa Natalii*
-A ty? Porozmawiasz ze mn...- przerwałam jej.
-Nie mamy o czym rozmawiać! Jak mogłaś? Aż tak było ci źle? Marek chociaż o tym wie?!- krzyknęłam wybiegając z pokoju za Sarą.

Po zejściu na dół skierowałam się do salonu, gdzie siedziała roztrzęsiona Sara.
-Jak ona mogła.- zaczęła mówić.- Co ja mam teraz robić? Jak się zachowywać?
-Ehh...- westchnęłam.- Żebym ja tylko wiedziała...
-Nie chce jej znać! Wyprowadzam się!- wstała z kanapy.
-Jak to? Przecież to nie możliwe... a gdzie się zatrzymasz?- zapytałam nie dowierzając.- Ja rozumiem jesteś zła, ja również, ale...
-Pamiętasz? Mówiłaś że chciałabyś się wyprowadzić... właśnie nadarzyła się okazja!
-No tak, ale... a Marek, twój ojciec? Co z nim?- spojrzałam na Sarę.
-Tym niech się mama zajmie, to ona w końcu wszystko zepsuła...- dziewczyna złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę naszego pokoju.

Po otwarciu drzwi ujrzałyśmy skuloną Panią Magdę, której twarz była wtulona w poduszki. W jednej chwili zrobiło mi się jej żal, ale zaraz mi przeszło, bo w końcu to ona wszystko zniszczyła.
-Wyjdź!- wrzasnęła na mamę Sara.
-Jak ty się do mnie odzywasz? Nie tak cię wychowałam córeczko.- podniosła się z łóżka.
Patrzyłam na tę całą sytuację bezradnie, nie wiedząc czy się odezwać czy lepiej te zbędne komentarze zostawić dla siebie.
-Nie jestem twoją córką! Wyjdź!- wrzasnęła jeszcze głośniej niż wcześniej.
-Co ty w ogóle mówisz? Jak tak możesz?!
-A ty? Jak możesz? Pomyślałaś w ogóle o nas? Hmm?- mruknęła.- Wyjdź...- powiedziała cichszym tonem. Po czym Pani Magda wyszła z pokoju i zamknęła drzwi.
-Pakujemy się.- westchnęła.
-Ty to mówisz poważnie?
-Tak.- mówiąc to wyciągnęła walizkę spod łóżka i położyła ją przed moimi nogami.- Na co czekasz? Nie mamy czasu.
-Dobra, a co dalej? Jak wyjdziemy? Przecież od tak nas nie wypuści z domu, na dodatek z walizką... Pomyślałaś?- spojrzałam na nią, a następnie na walizkę.
-Hmm... masz racje, lepiej byłby gdyby nas nie zauważyła i nawet nie wiedziała jakbyśmy wyszły.- nastała chwila ciszy. Sara zaczęła rozglądać się po pokoju, jakby to miało nam pomóc.- Wiem!- krzyknęła entuzjastycznie.
-Co wiesz?- spojrzałam na nią jak na jakąś wariatkę.
-Patrz!- wskazała ręką na balkon.
-To są z dwa metry, ja nie mam zamiaru stąd skakać!- spojrzałam na nią spod byka.
-Nie będziemy skakać, głupia jesteś? Czy co?- zaśmiała się.
-W takim razie... jak chcesz zejść?
-Oglądałaś te wszystkie bajki przecież, ześlizgniemy się po prześcieradle.- uśmiechnęła się.
-Boże! Ale ty masz pomysły.- zaczęłam się śmiać tak głośno, że pewnie było mnie słychać na całym mieście.
-Ciszej, czekaj... słyszę kroki... zamknij drzwi i pakuj się, nie mamy czasu.
_________________________________________________________________________________
Halo hej! Witam was po dłuższej przerwie :D
W końcu dokończyłam ten nieszczęsny 7 rozdział, a to tylko dlatego, że nie było u mnie prądu i nie miałam co robić, ale mniejsza z tym, mam nadzieje, że znowu zacznę w miarę systematycznie pisać i dodawać te rozdziały... Powróciłam z nową energią i nową weną :D
Zapraszam na mojego ask'a po więcej informacji (#Yo ηαтαℓiα★✌), piszcie komentarze jeśli wam się podobało :3
Do zobaczenia wkrótce! <3 

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 6

"-Najwyraźniej mam powody!- krzyknęła jeszcze głośniej niż wcześniej.
-Spokojnie, coś wymyślimy.- powiedział Łukasz, patrząc na nas obydwie.
-Niby co? Mamy za mało czasu...- powiedziała zrezygnowana.
-Mogłaby u kogoś nocować?- spojrzał na Sarę.
-Raczej nie, ale... czekaj mam pomysł!- na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Mógłbyś ją przenocować, a ja zadzwoniłabym do tej jej przyjaciółki, żeby jak coś to mówiła, że u niej spała. Okej?
-Nie ma sprawy, to chodźmy.- złapał mnie za rękę i wraz z Sarą zaczęliśmy iść w stronę jego domu." 


Po pewnym czasie byliśmy już pod drzwiami domu Łukasza. Bolała mnie strasznie głowa i ledwo trzymałam się na równych nogach.
-Dobra, to ja rano przyjdę po nią, okej?- zapytała Sara.
-Okej.- odpowiedział podtrzymując mnie, abym się nie przewróciła. 
-Cześć...- spojrzała na mnie ze złością, po czym zniknęła za zakrętem.
-Wejdź.- otworzył przede mną drzwi. Po chwili ukazał mi się duży salon.
-Dasz radę wejść po schodach?- popatrzył na mnie.
-Raczej tak.- mruknęłam.

Po chwili znaleźliśmy się przed drzwiami jakiegoś pokoju.
-Jakbyś czegoś potrzebowała to mnie zawołaj, będę na dole.- pomógł mi wejść do środka pokoju.
-Jasne..- skierowałam się w stronę dwuosobowego łóżka, po czym powoli położyłam się na nie. Wychodząc z pokoju chłopak zamknął drzwi.  Zostałam sama. Moja głowa wciąż bolała, a na dodatek w tej całej ciemności ukazywały mi się dziwne postacie.
-Boże, co mi się dzieje?!- jęknęłam przerażona, po czym zamknęłam oczy i twarz wtuliłam w poduszki.

-Gdzie ja jestem?- rozglądnęłam się po ciemnym pomieszczeniu.
-Halo?- mruknęłam nieśmiało.
-Jest tu ktoś? Halo?- powiedziałam nieco głośniej.
-Co to znowu ma być? Jakieś żarty?- krzyknęłam niezadowolona. Nagle zaczęłam słyszeć jakieś szepty, śpiew sama nie wiem co to było.
-Co się dzieje?- zapytałam przerażona.
-Czy ktoś mi w końcu powie, gdzie ja do cholery jestem?!- wrzasnęłam, po czym zaczęłam słyszeć coraz głośniejsze kroki.
-Ktoś tu jest?- rozglądałam się bojaźliwie po pomieszczeniu.
-Pokaż się!- pisnęłam, po czym zrobiłam kilka kroków w przód.
-Tak...-  usłyszałam cichy śmiech. W oddali było widać jakąś sylwetkę, która robiła się coraz bardziej wyraźna.
-Proszę... wypuść mnie!- jęknęłam z łzami w oczach. 
-Zaraz będzie po wszystkim.- szepnął.
-Jak po wszystkim? Kim tym kuźwa jesteś?!- poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Żegnaj.-odwrócił mnie w swoją stronę i celował we mnie nożem.

Z krzykiem otworzyłam oczy i panicznie zaczęłam rozglądać się po pokoju.
-Uf... to tylko sen.- głęboko odetchnęłam.
-Co się dzieje?- do pokoju wbiegł zaniepokojony Łukasz.
-Wszystko jest dobrze, nic się nie dzieje.- spojrzałam na niego, ocierając łzę z policzka.
-Ale przecież krzyczałaś..- powiedział zdezorientowany.
-Nic się nie stało, po prostu miałam zły sen..- mruknęłam poprawiając się na łóżku.
-Czyli mogę iść, tak?- ziewnął.
-Tak..- odchrząknęłam.- Albo nie czekaj! Zostań.. proszę..
-Kładź się spać, będę obok na kanapie.- skierował się w stronę sofy, po czym położył się na niej. Jeszcze przez chwile patrzyłam się na Łukasza, aby upewnić się, że został ze mną, po czym przekręciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.

*Perspektywa Sary*

Rano:
-Sara, wstawaj już późna godzina.- usłyszałam otwierające się drzwi.- Zejdź zaraz na śniadanie.
-No, już.- żwawo wstałam z łóżka i szybko ubrałam pierwsze lepsze krótkie spodenki, biały top i nałożyłam czarne trampki, które nie wiadomo czemu leżały obok mojego łóżka. Wyjęłam z szafy Natalii torbę do której spakowałam jej czarny crop-top, krótkie przetarte, jeansowe spodenki i czarną zwiewną narzutę w kwiaty. Po spakowaniu rzeczy sięgnęłam ręką po telefon, po czym schowałam go do przedniej kieszeni spodni, zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam na dół.
-A gdzie jest tak w ogóle Natalia?- zapytała z lekkim zaniepokojeniem.
-Poszła spać do Caroline'y.- odpowiedziałam kierują się w stronę drzwi wyjściowych.
-Gdzie idziesz?- spojrzała na mnie.
-Bo Natalia poprosiła mnie, abym jej zaniosła czyste ubrania, mogę iść już no nie?- zapytałam chwytając za klamkę.
-No dobrze, ale... 
-Zaraz wrócę, pa mamo.- wyszłam z domu.

Stałam już przed drzwiami domu Łukasza. Zanim zdążyłam zapukać chłopak już otworzył drzwi, najwyraźniej widział przez okno jak szłam.
-Cześć.- przywitałam się z Łukaszem.
-Cześć, wejdź.- otworzył szerzej drzwi, abym mogła wejść do środka.
-Gdzie jest Natalia?- zapytałam rozglądając się po całym domu.
-W pokoju, jeszcze chyba śpi.- odparł.- Chodź za mną.

Staliśmy przed drzwiami jakiegoś pokoju, najprawdopodobniej była w nim Natalia.
-Śpisz?- zapytałam otwierając powoli drzwi od pomieszczenia.
-Nie.- ziewnęła, po czym uniosła się do pozycji siedzącej.
-Przyniosłam ci ubrania.- podałam jej torbę.- Idź się przebierz, poczekam.
-Ja będę na dole, jak coś.- powiedział chłopak, po czym wyszedł z pokoju.
-No idź już, nie mamy czasu.- mruknęłam poganiając Natalię.

*Perspektywa Natalii*
Wstałam z łóżka, po czym trzymając torbę w ręce poszłam do łazienki, aby się przebrać. Wyjęłam z niej ubrania i położyłam je na szafkę.  Zdjęłam z siebie sukienkę i włożyłam ją do torby, a następnie ubrałam na siebie spodenki, crop-top i zwiewną narzutę. 


Zarzuciłam na ramię torbę i wyszłam z łazienki, po czym wraz z Sarą zaczęłam kierować się na dół.
-Idziecie już?- zapytał chłopak.
-Musimy, dzięki za pomoc.- uśmiechnęła się dziewczyna.
-Kiedyś się odwdzięczymy...- powiedziałam cicho.
-To cześć.- pożegnała się Sara, po czym wyszła, a ja bez słowa podążyłam za nią.
_________________________________________________________________________________
Cześć ;)
Z góry przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału, w sumie z dwa tygodnie! Ale niestety na długi weekend wyjechałam, więc nie miałam na czym pisać, po przyjeździe musiałam uczyć się na liczne sprawdziany itd. Mam nadzieje, że mi wybaczycie tą nieobecność ;)
Jeśli rozdział wam się spodobał, zapraszam do komentowania, brania udziału w ankiecie, a jeśli chcecie, aby moje fan fiction było bardziej "znane" możecie pokazać je znajomym ;)
Do zobaczenia ;) 

sobota, 30 maja 2015

Rozdział 5

"-No, no, no ślicznie.- odpowiedziała patrząc na sukienkę, po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-To pewnie Łukasz! Chodź, szybko!- krzyknęłam szczęśliwa, nie mogłam doczekać się już dzisiejszego wieczoru, który miałam spędzić wraz z Sarą i Łukaszem."


Natychmiast zeszłyśmy na dół, po otwarciu drzwi ujrzałyśmy Łukasza.
-Gotowe?- puścił do nas oczko.
-Jasne.- odpowiedziała Sara.
-Tak, możemy iść.- uśmiechnęłam się.  Sara sięgnęła ręką po kluczyk wiszący na haczyku i zamknęła dom, a następnie schowała klucz pod wycieraczkę.
-To idziemy!- krzyknęłam z entuzjazmem na co oni się zaśmiali.

Jako, że klub był w miarę blisko dotarliśmy do niego po 11 minutach.
Po wejściu do środka od razu ukazało nam się mnóstwo tańczących i dobrze bawiących się par, leciała także głośna muzyka, to wszystko było czymś nowym dla mnie, ponieważ nigdy nie byłam w takim miejscu, ale muszę przyznać, że od razu spodobał mi się taki klimat.
-Do której mniej więcej mamy czas?- powiedziałam głośno, tak aby dziewczyna usłyszała moje pytanie.
-O jakiejś drugiej będziemy musiały wracać.- odpowiedziała.- Ale teraz się o to nie martw, chodź się bawić!- złapała mnie za rękę i pociągnęła w głąb tłumu. Po chwili zaczęłyśmy tańczyć na parkiecie, z zupełnie nie znanymi mi dotychczas osobami. Pod koniec piosenki poszłam usiąść przy barze. W oddali widziałam jak Sara się świetnie bawi, niestety z tego względu, że na parkiecie było mnóstwo osób, nie mogłam dostrzec Łukasza. 
-Masz ochotę na drinka?- usłyszałam jakiś męski głos, więc natychmiast odwróciłam się w stronę jego źródła.
-W sumie czemu by nie.- uśmiechnęłam się do nieznajomego.
-Dla tej pani coś mocnego, ja płacę.- puścił oczko do barmanki, po czym ponownie skupił swój wzrok na mnie.
-Jak masz na imię ślicznotko?- uśmiechnął się do mnie.
-Proszę.- barmanka podała mi drinka ze słomką.
-Natalia.- wzięłam łyk napoju. -A ty?
-Kamil.- odpowiedział kładąc swoją rękę na moją.- Zatańczysz? 
-Jasne.- wstałam z krzesła i poszłam wraz z chłopakiem na parkiet. Przetańczyliśmy razem z trzy piosenki.
-Idziemy usiąść?- zapytałam zmęczona Kamila.
-Okej.- złapał mnie za rękę i wyprowadził z tłumu. Po chwili usiadłam w tym samym miejscu co wcześniej.
-Napij się jeszcze.- uśmiechnął się do mnie, podsuwając mi bliżej szklankę z napojem, który wcześniej piłam.
-Ile masz lat?- zapytałam bawiąc się słomką, po czym wzięłam kilka łyków. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że ten sam drink, który piłam wcześniej miał inny smak niż teraz.
-Dwadzieścia.- uśmiechnął się do mnie podejrzanie, po czym spojrzał na szklankę z drinkiem. - Idziemy jeszcze raz zatańczyć?- puścił do mnie oczko.
-Okej.- po wstaniu z krzesła, poczułam się jakoś dziwnie, tak inaczej, ale postanowiłam, że nie będę się tym przejmować, bo przecież mam się dzisiaj dobrze bawić. Po chwili ponownie znalazłam się na parkiecie, w objęciach Kamila.
-Źle się czuje, chodźmy może odpocząć.- wraz z chłopakiem ponownie usiadłam przy barze.
-Napij się jeszcze, dobrze ci to zrobi.- uśmiechnął się do mnie.
-Może i masz racje.- złapałam szklankę i w jednej sekundzie wypiłam resztę napoju, po czym położyłam ją na blat.
-I jak?- zapytał patrząc w moje oczy.
-Świetnie.- zaśmiałam się.
-Może chciałabyś do mnie wpaść?- złapał mnie za rękę.
-Na noc? Nie dziękuje...- odchrząknęłam.
-No nie daj się prosić.- stanął bliżej mnie.
-Nie, na prawdę... miło było mi ciebie poznać, ale...
-Nie spodobałem ci się? Moglibyśmy spędzić razem miło czas.- puścił do mnie oczko, po czym pocałował mnie w policzek.
-Śpieszę się, przepraszam.- odepchnęłam chłopaka od siebie i wstałam z krzesła. Ledwo trzymając się na nogach zaczęłam szukać Sary i Łukasza. Nagle poczułam szarpnięcie za rękę.
-Może cię odwieźć?- usłyszałam głos Kamila.
-Nie, dziękuje.- wyrwałam swoją rękę z uścisku chłopaka.
-Nie wyglądasz najlepiej.- przybliżył się do mnie, po czym objął mnie w pasie.
-Poradzę sobie sama.- próbowałam się wyrwać z uścisku chłopaka. Całe szczęście, że wokół mnie było mnóstwo osób, co dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Nagle poczułam szarpnięcie.
-Zostaw ją.- powiedział całkiem poważnym tonem Łukasz.- Nie widzisz, że nie czuje się najlepiej?- pchnął ręką chłopaka.
-Spokojnie.- mruknął.- Przecież my tylko tańczyliśmy. Prawda słoneczko?- spojrzał na mnie.
-Dobra, ale teraz się już od niej odwal,  bo nie skończy się to dla ciebie najlepiej.- posłał groźne spojrzenie Kamilowi. Chłopak po chwili oddalił się od nas.
-Co to za jeden?- spojrzał na mnie.
-Sama nie wiem.- wymruczałam chwiejąc się.
-Trzeba znaleźć Sarę.- odpowiedział podtrzymując mnie.
-Tam jest!- wskazałam palcem w jej stronę.- Idzie, chyba do nas.
-Jezu dziewczyno, co ci się stało? Jak ty wyglądasz?- zaczęła zadawać mnóstwo pytań.
-Wyjdźmy może z klubu.- zaproponował Łukasz, prowadząc mnie wraz z Sarą w stronę wyjścia.
-Jezu... co my teraz zrobimy? Co się w ogóle stało?- zapytała z przerażeniem.
-Przecież wszystko jest w porządku, możemy iść z powrotem do środka?- mruknęłam nie wiedząc o co im chodzi.- Chodź Łukasz idziemy potańczyć!- złapałam za rękę chłopaka.
-Stój dziewczyno.- powiedziała zirytowana.- Łukasz, która jest godzina?- spojrzała na chłopaka.
-Poczekaj już sprawdzam.- sięgnął ręką w tylną kieszeń spodni i wyciągnął telefon.- Zaraz będzie czwarta. 
-Boże, co ty narobiłaś.- powiedziała bezradnie.- Jak cię zobaczą w takim stanie...
-Przecież czuje się dobrze, możemy już iść?- zapytałam zirytowana.
-Wali od ciebie na kilometr alkoholem! I wszystko jest dobrze?- krzyknęła zdenerwowana.- Jeszcze masz większe zielenicę niż powinnaś mieć, ciekawe czy ci nic nie podali do jakiegoś drinka! Mów, piłaś coś?
-No tak.- odpowiedziałam przerażona.- Nie wydzieraj się już tak.
-Najwyraźniej mam powody!- krzyknęła jeszcze głośniej niż wcześniej.
-Spokojnie, coś wymyślimy.- powiedział Łukasz, patrząc na nas obydwie.
-Niby co? Mamy za mało czasu...- powiedziała zrezygnowana.
-Mogłaby u kogoś nocować?- spojrzał na Sarę.
-Raczej nie, ale... czekaj mam pomysł!- na jej twarzy pojawił się uśmiech.- Mógłbyś ją przenocować, a ja zadzwoniłabym do tej jej przyjaciółki, żeby jak coś to mówiła, że u niej spała. Okej?
-Nie ma sprawy, to chodźmy.- złapał mnie za rękę i wraz z Sarą zaczęliśmy iść w stronę jego domu.
_________________________________________________________________________________
Na początku chciałabym wam serdecznie podziękować za te ponad 2200 wyświetlenia! Co zmotywowało mnie do szybszego napisania rozdziału <3
Pojawiła się także pewna sprawa, a mianowicie zdjęcia, które wstawiam do rozdziałów,
więc one mają tylko pokazać wam jak mniej więcej wygląda dany STRÓJ, na kolor i długość włosów nie patrzcie, chodzi w tym wyłącznie o ubiór ;)
Przez przypadek usunęłam poprzednią ankietę, przez co straciłam 25 głosów ;/
Więc dziękuje wam, że ponownie zagłosowaliście! A jeśli nie to zapraszam do głosowania <3
Jeśli macie jakieś pytania możecie zadać je na mojego ask'a: 
#Yo ηαтαℓiα★✌
Zapraszam do komentowania i jeśli chcecie mi pomóc możecie powysyłać linki do bloga swoim znajomym <3
Do zobaczenia! ;) 

środa, 27 maja 2015

Rozdział 4

"Skierowałam się w stronę swojego łóżka, po czym natychmiast się na nie położyłam i zaczęłam rozmyślać. Po kilku minutach zamknęłam oczy i usnęłam."

Na moją twarz zaczęło padać światło słoneczne, natychmiast otworzyłam oczy i pierwsze co zrobiłam to sięgnęłam po telefon znajdujący się na szafce nocnej, po czym spojrzałam na ekran, aby zobaczyć która jest godzina.
-Jedenasta, pora wstawać.- ziewnęłam cicho. Obróciłam się w stronę łóżka Sary, aby zobaczyć czy dziewczyna nadal śpi, ku mojemu zdziwieniu czytała już książkę.
-Tak wcześnie, a ty już coś czytasz?- uniosłam się do pozycji siedzącej.
-No co? Ciekawa jest, jakbyś zaczęła sama czytać to nie mogłabyś się odciągnąć od niej.- mruknęła przewracając kartkę na kolejną stronę.
-Mniejsza o to. Wiesz jaki dziś dzień?- zapytałam uśmiechając się.
-Urodzin dzisiaj nie masz... to nie wiem, może mnie oświecisz?- zamknęła książkę, po czym odłożyła ją na szafkę i patrzyła na mnie uważnie.
-Dzisiaj idziemy, przecież na imprezę z Łukaszem!- krzyknęłam radośnie.
-Cicho, bo jak cię usłyszą to nigdzie nie pójdziemy.- przyłożyła wskazujący palec do ust.
-Dobra, dobra... ale zaraz?- mruknęłam.
-Hm?- spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
-Przecież oni będą cały czas w domu, to jak my wyjdziemy?- spojrzałam na Sarę, oczekując że jak zawsze wymyśli jakiś dobry plan.
-Damy radę, zobaczysz... mamy dużo czasu, jeszcze coś wymyśle.- puściła do mnie oczko.
-Okej, liczę na ciebie.- wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę łazienki, po wejściu sięgnęłam po szczotę i przeczesałam nią swoje długie włosy. Następnie wzięłam do ręki szczoteczkę i nałożyłam na nią pastę, po czym zaczęłam myć zęby.
-O której miał Łukasz przyjść?- usłyszałam zza drzwi głos Sary.
-O dziewiętnastej chyba.- odpowiedziałam wypluwając pianę do zlewu. Po odłożeniu szczoteczki do zębów na miejsce, przemyłam swoją twarz letnią wodą.
-Mogłyśmy wziąć numer telefonu do niego.- powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Jeszcze będzie okazja, nie bój się o to.- uśmiechnęła się w moją stronę.
-Idziesz na dół?- zapytałam kierując się w stronę drzwi.
-Tak, jasne.- mówiąc to wstała z łóżka i zaczęła iść w moją stronę.

 Po niecałej minucie byłyśmy już na dole w jadalni.
-Dzień dobry, jak się spało dziewczynki?- przywitała nas jak zawsze uśmiechnięta Pani Magda.
-Dobrze mamo.- odpowiedziała Sara siadając przy stole.
-A tobie?- uśmiechnęła się w moją stronę.
-Też, też.- odpowiedziałam szybko siadając obok Sary.
-Co ty taka zdenerwowana jakaś jesteś?- zapytała mnie podejrzliwie.
-Ja? Nie, nie jestem zdenerwowana.- odpowiedziałam przybierając poważny wyraz twarzy.
-Na pewno?
-Tak, wszystko jest okej.- odpowiedziałam.
-No dobrze... ale...
-A gdzie Pan Mirek?- zapytałam tym samym przerywając Pani Magdzie.
-Musiał pojechać, ale wróci za około cztery tygodnie.- posłała szeroki uśmiech w naszą stronę, po czym podała nam talerzyki z kanapkami.

Po zjedzeniu śniadania wraz z Sarą udałyśmy się do pokoju.
-Zawsze będzie mnie tak wypytywać o wszystko?- uniosłam ręce w geście irytacji.
-Nie przejmuj się, jeszcze trochę i się wyprowadzimy.- puściła oczko w moją stronę.
-Ty mówisz poważnie?- zapytałam nie dowierzając.
-Tak... nie tylko ty masz dosyć tej całej kontroli.- mruknęła.- Poczekamy tylko do twoich urodzin i zacznę nam szukać jakiegoś mieszkania.- dodała.
-Jezu! Kocham cię dziewczyno!- krzyknęłam rzucając się jej na szyje.
-Dobra, dobra spokój.- uśmiechnęła się.

*Sześć godzin później*
-Ile mamy czasu?- zapytałam Sarę.
-Z godzinę?- odpowiedziała niepewnie.- Idź się już ubierać, bo nie zdążymy.
-Oczywiście, już idę!- klasnęłam z entuzjazmem w ręce, po czym skierowałam się w stronę szafy, po chwili szukania wyjęłam z niej kremową koronkową sukienkę z paskiem. Trzymając ją w ręku poszłam do łazienki. Po zamknięciu drzwi położyłam sukienkę na półce, po czym zdjęłam z siebie koszulę nocną i położyłam ją na koszu od prania. Następnie sięgnęła ręką po sukienkę i szybkim ruchem ją ubrałam.


Wzięłam do ręki szczotkę i przeczesałam swoje włosy, w taki sposób, aby układały się naturalnie.
-Dziewczynki?- usłyszałam wchodzącą Panią Magdę do pokoju.- A gdzie Natalia?
-W łazience, poszła się umyć.- odpowiedziała Sara.
-Dzisiaj zostajecie same na noc, muszę załatwić pewną sprawę. 
-Dobrze, damy sobie radę to idź, bo się jeszcze spóźnisz.
-Dobranoc, będę jutro.
-Dobranoc mamo.- usłyszałam zamykające się drzwi od pokoju. Po chwili wyszłam z łazienki.
-Nie będzie jej? Na serio?- zapytałam uradowana.
-Tak.- uśmiechnęła się do mnie.- Wrócimy wcześnie rano i się nawet nie dowie, że gdzieś wyszłyśmy.- dodała.
-Dobra, idź do łazienki się ubrać, bo się jeszcze spóźnimy.- uśmiechnęłam się delikatnie. Dziewczyna podniosła z łóżka wcześniej przygotowaną zwiewną, miętową sukienkę z paskiem, czarne buty na obcasie i poszła do łazienki się przebrać. Po chwili skierowałam się w stronę szafy i wyjęłam z niej czarne szpilki i je ubrałam.
-Sara, jesteś już gotowa? Zaraz Łukasz przyjdzie.- oznajmiłam.
-Tak, tak już.- odpowiedziała wychodząc z łazienki.
-I jak wyglądam?- zapytała obracając się.
-Cudnie, a ja?- uśmiechnęłam się delikatnie.
-No, no, no ślicznie.- odpowiedziała patrząc na sukienkę, po chwili usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-To pewnie Łukasz! Chodź, szybko!- krzyknęłam szczęśliwa, nie mogłam doczekać się już dzisiejszego wieczoru, który miałam spędzić wraz z Sarą i Łukaszem.
_________________________________________________________________________________

Jest to już czwarty rozdział mojego fan fiction! Chciałabym wam podziękować za ponad 1400 wyświetleń w tak krótkim czasie! <3
Mam nadzieje, że i ten rozdział wam się spodobał ;)
Zapraszam do komentowania, barania udziału w ankiecie po prawej --->
I jeśli macie jakieś pytanie możecie je zadać na moim ask'u: #Yo ηαтαℓiα★✌
Do zobaczenia wkrótce ;3

piątek, 22 maja 2015

Rozdział 3

"-A może pójdziecie razem do pokoju? Poznacie się, skoro mamy mieszkać wszyscy razem w okolicy.- uśmiechnęła się patrząc na nas po kolei. 
-Świetny pomysł...- zacisnęłam zęby. Nagle Sara i Łukasz wstali z krzeseł bez słowa i zaczęli iść w moją stronę, po czym wszyscy razem poszliśmy na górę."


Gdy weszliśmy do pokoju, nie wiedziałam jak mam się zachowywać, ponieważ z nami był także Łukasz. Liczyłam na to że Sara zacznie jakąś rozmowę i że nie będziemy siedzieć w całkowitej ciszy, po chwili wraz z dziewczyną usiadłam na moim łóżku, natomiast chłopak nadal stał i rozglądał się po naszym pokoju.
-Gdzie wcześniej mieszkałeś?- usłyszałam głos Sary.
-W końcu zacznie się jakaś rozmowa.- pomyślałam uradowana.
-W Dukli.- odparł spoglądając na nas.
-Podoba ci się w naszym miasteczku?- zapytała obserwując każdy krok chłopaka.
-Tak.- odpowiedział, po czym usiadł na łóżku Sary, które znajdowało się naprzeciwko mojego.
-Ile macie lat?- zmierzył nas wzrokiem, po czym się uśmiechnął.
-Ja siedemnaście, a Sara osiemnaście- odpowiedziałam przeczesując ręką włosy do tyłu.- A ty?- dodała Sara.
-Dziewiętnaście.- odparł, po czym wyciągnął telefon z przedniej kieszeni spodni i zaczął najprawdopodobniej pisać sms'a.
-Znacie może jakieś fajnie kluby w okolicy?- zapytał z powrotem chowając telefon w kieszeń.
-Ja znam jeden, byłam w nim kilka razy.- odparła Sara uśmiechając się do Łukasza. Szczerze mówiąc, zaczęłam mieć wrażenie, że Łukasz zaczął się jej podobać, miałam nadzieje, że jednak tylko mi się zdaje.
-Pójdziemy tam jutro?- zapytał posyłając nam szeroki uśmiech.
-Tak, jasne, ale Natalia...
-Muszę coś załatwić, ale powinnam zdążyć na czas.- szturchnęłam Sarę w ramie, nie dając jej dokończyć.
-Dobra, to o dziewiętnastej by wam pasowało?- zapytał wstając z łóżka.
-Tak, jasne.- odpowiedziałam uśmiechając się szeroko.
-To do zobaczenia, przyjdę po was.- uśmiechnął się, po czym wyszedł z pokoju.
-Okej, pa...- powiedziałam po cichu.
-Zdajesz sobie sprawę, że nie wpuszczą cię do klubu?- posłała mi pytające spojrzenie.
-Wiem, dlatego mi pomożesz.- uśmiechnęłam się do niej cwano.
-Rozumiem, że mam pomóc ci skombinować dowód?- zaśmiała się sięgając po telefon.
-Jak ty mnie dobrze rozumiesz.- oznajmiłam z uśmiechem.
-Znam kogoś kto nam w tym pomoże, poczekaj moment.- powiedziała, po czym wybrała jakiś numer i zadzwoniła.

*Perspektywa Sary*
-Halo?- wstałam z łóżka i zaczęłam chodzić w kółko po pokoju, tak jak zawsze, podczas jakiejkolwiek rozmowy telefonicznej.
-Cześć Sara!- krzyknął głośno, przez co byłam zmuszona oddalić na sekundę telefon od ucha.
-Cześć, słuchaj... mam sprawę.- zaczęłam całkiem poważnie.
-W takim razie słucham cię.- odpowiedział.
-Kojarzysz Natalię?- zapytałam, patrząc na dziewczynę, na co ona spojrzała pytająco.
-No tak... a o co chodzi dokładnie?
-Ona nie jest jeszcze pełnoletnia, a jutro mamy zamiar iść do klubu i chciałam cię prosić, abyś załatwił jej dowód. To jak? Zrobisz to dla mnie?- zapytałam pełna nadziei.
-Może uda mi się załatwić, a o której idziecie?
-O dziewiętnastej.- odparłam.
-Okej, jak coś to się odezwę.
-Dobra, dzięki. Wiedziałam, że zawsze mogę na tobie polegać.- posłałam szeroki uśmiech dziewczynie, aby dać jej do zrozumienia, że udało mi się załatwić dowód.
-Nie ma za co, cześć.
-Cześć.- rozłączyłam się, a następnie włożyłam telefon do tylnej kieszeni spodni.

*Perspektywa Natalii*
-I jak?- zapytałam z ciekawością.
-Mamy to, idziesz z nami.- uśmiechnęła się radośnie. Po tych słowach rzuciłam się dziewczynie na szyje.
-Dziewczynki idźcie już spać!- usłyszałyśmy głos Pani Magdy.
-Dobrze mamo!- krzyknęła Sara.
-Okej, okej spokój. Masz jakąś sukienkę?- zapytała podekscytowana.
-Jasne, że mam.- odparłam uśmiechając się.
-Dobra, ja idę do łazienki wezmę prysznic i będę szła spać.- wyjęłam telefon z kieszeni spodni i położyłam go na szafkę obok łóżka, po czym sięgnęłam po koszulę nocną znajdującą się pod poduszką i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na kluczyk i położyłam koszulę na półkę, a następnie zdjęłam z siebie ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie. Weszłam pod prysznic, po czym odkręciłam wodę. Po moim ciele zaczęła spływać letnia woda, dzięki czemu mogłam się odprężyć. Po chwili wyszłam spod prysznica, sięgnęłam po ręcznik wiszący nad koszem na pranie i wytarłam swoje mokre ciało, następnie odłożyłam ręcznik i założyłam na siebie koszulę. Po niecałych dwudziestu minutach byłam gotowa, przed wyjściem z łazienki przeczesałam jeszcze tylko szczotką swoje włosy.
-Już?- ziewnęła zmęczona Sara.
-Tak już wychodzę.- otworzyłam drzwi od łazienki i w przejściu minęłam się z Sarą. Skierowałam się w stronę swojego łóżka, po czym natychmiast się na nie położyłam i zaczęłam rozmyślać. Po kilku minutach zamknęłam oczy i usnęłam.
_________________________________________________________________________________
Na wstępie chciałabym przeprosić, że rozdział jest krótki i że nie było go długo, ale jakoż, że jest koniec roku nie miałam za bardzo czasu na pisanie rozdziału.
Mam nadzieje, że mimo to nie macie mi za złe i że rozdział wam się spodobał, zapraszam do komentowania i barania udziału w ankiecie ;)
A także na mojego ask'a: 
#Yo ηαтαℓiα★✌
Do zobaczenia ;) 

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 2

"Po kilku minutach wyszłam z parku i zaczęłam błąkać się ulicami miasta, nie wiedząc co ze sobą zrobić."

Przechodziłam obok tych wszystkich ludzi obojętnie. Ze spuszczoną głową w dół zaczęłam kierować się do swojego domu. Został mi ostatni zakręt i byłam na miejscu. Nagle kontem oka zobaczyłam chłopaka, który był podobny do tego co z moich snów. Stanęłam w miejscu i zaczęłam przyglądać się mu uważnie do czasu, aż mnie nie zauważył i zaczął się uśmiechać. Zawstydzona odwróciłam wzrok i szybkim krokiem ruszyłam w stronę domu.
-Idiotka.- powiedziałam sama do siebie. Odwróciłam się w stronę miejsca gdzie znajdował się tajemniczy chłopak, ale niestety zobaczyłam tylko zamykające się za nim drzwi, więc ponownie ruszyłam w drogę.

Po niecałych 3 minutach byłam już przed domem. Nacisnęłam klamkę od drzwi i weszłam do środka, po czym zamknęłam je na klucz, przykucnęłam, następnie szybko rozsznurowałam buty i położyłam je w kącie. Skierowałam się do pokoju mojego i Sary z nadzieją, że tam ją spotkam.  Kiedy chciałam wejść do środka zatrzymała mnie Pani Magda.
-Gdzie byłaś?- zapytała z ciekawością.
-Na spacerze.- odpowiedziałam naciskając klamkę od drzwi pokoju z zamiarem wejścia.
-Tak sama?- do moich uszu dobiegło kolejne pytanie.
-Tak.- skierowałam głowę w stronę drzwi i weszłam do pokoju. Nie miałam dzisiaj ochoty na rozmawianie z Panią Magdą. Była całkiem w porządku wobec mnie, bo przecież to ona przez te ostatnie osiem lat zajmowała się mną, gdy moich rodziców już nie było. 
-O jesteś!- klasnęła z entuzjazmem w ręce Sara, po czym odłożyła książkę na szafkę nocną.- I jak było?
-Można powiedzieć, że całkiem dobrze.- odpowiedziałam kładąc się na łóżko.
-Spotkałaś kogoś ciekawego?- posłała mi szeroki uśmiech. 
-Jak wracałam z parku, zauważyłam chłopaka...
-Ten z twoich snów?- zaśmiała się, nie dając mi dokończyć.
-A żebyś wiedziała.- spojrzałam się na Sarę przybierając poważny wyraz twarzy.
-Żartujesz sobie?- odwróciła się w moją stronę i patrzyła na mnie z uwagą.
-Nie żartuję.- odpowiedziałam spoglądając na nią kątem oka.
-No to mów jak było. Jestem ciekawa jak wyglądało wasze pierwsze spotkanie.- zaśmiała się.
-Zrobiłam z siebie idiotkę.- roześmiałam się przypominając sobie sytuację sprzed kilku minut.- Stanęłam i patrzyłam się na niego, a gdy mnie zauważył odwróciłam wzrok i uciekłam.
-Nie przesadzaj.- uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
-Nie przesadzaj? Ciekawe co teraz o mnie pomyśli, jak mnie znowu zobaczy.- mruknęłam.- O to ta dziewczyna, która uciekła jak się do niej uśmiechnąłem?- powiedziałam z irytacją.
-Pewnie o tym zapomni.- próbowała mnie rozweselić.- Ale nawet jeśli nie, to nic takiego się przecież nie stało.
-Aj daj spokój, ale zmieńmy może temat, nie chcę o tym już rozmawiać.- powiedziałam obracając się na drugą stronę.- Która jest godzina?
-Zaraz będzie osiemnasta.- odpowiedziała sięgając z powrotem po książkę, po czym położyła się na łóżku i zaczęła czytać. Wsunęłam lewą rękę pod poduszkę i zamknęłam oczy.
-Krótka drzemka dobrze mi zrobi.- pomyślałam.

Po pewnym czasie otworzyłam oczy. Leżąc na łóżku odwróciłam się w stronę okna, aby mniej więcej zorientować się, która może być godzina. Na zewnątrz było w miarę jasno, mimo że słońce powoli zaczęło zachodzić. Uniosłam się do pozycji siedzącej, po czym podniosłam telefon, który podczas snu musiał wypaść mi z kieszeni i upaść na podłogę. Nacisnęłam na jeden z przycisków w telefonie, aby go włączyć,  zerknęłam na ekran i ujrzałam godzinę dziewiętnastą siedemnaście.
-Zaraz będzie kolacja.- powiedziałam sama do siebie, ponieważ Sary nie było w pokoju. Wstałam z łóżka, po czym poprawiłam rękoma bluzkę i wyszłam z pokoju. Gdy znalazłam się na dole, wszyscy siedzieli już przy stole w jadalni.
-Jak się spało?- zapytał przyjaźnie Pan Marek.
-Dobrze.- odpowiedziałam siadając przy stole.
-Może teraz opowiesz nam, jak było na spacerze?- uśmiechnęła się Pani Magda, podając mi talerzyk z kanapką i kubek z herbatą.
-Nic ciekawego.- spojrzałam na Sarę, na co ona zaśmiała się po cichu. Gdy po chwili skończyłam jeść kanapkę zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć to pewnie nasz nowy sąsiad.- klasnęła z entuzjazmem w ręce Pani Magda i poszła otworzyć drzwi.
-Sąsiad?- spojrzałam pytająco na Sarę. Dziewczyna wzruszyła ramionami co oznaczało, że także nie wiedziała kto mógłby do nas przyjść o tej porze. Obie odwróciłyśmy się w stronę drzwi.
-Jak dobrze, że przyjąłeś zaproszenie.- powiedziała radośnie Pani Magda, po czym ruchem ręki zaprosiła naszego gościa do środka.
-Dziewczynki przywitajcie Łukasza, to nasz nowy sąsiad.- uśmiechnęła się, następnie pokazując chłopakowi miejsce, gdzie mógł usiąść.
-Cześć, jestem Natalia.- powiedziałam nieśmiało.
-A ja Sara, cześć.- radośnie przywitała się dziewczyna. Pan Marek w geście przywitania posłał lekki uśmiech chłopakowi.
-Cześć, jestem Łukasz.- odpowiedział chłopak, podając wszystkim po kolei dłoń. Pani Magda zawsze miała w zwyczaju zapraszanie nowych osób z okolicy do domu, ale nie spodziewałabym się, że przyjdzie czas także na niego.
-Niezły jest.- usłyszałam szept Sary.
-To on.- lekko szturchnęłam dziewczynę w ramię.
-Serio?- zapytała po cichu nie dowierzając.
-Tak.- szepnęłam.
-Dziewczynki? Coś się dzieje?- zapytała podejrzliwie Pani Magda.
-Wszystko jest w porządku mamo.- odpowiedziała Sara biorąc łyk herbaty.
-Wiecie co ja może pójdę do pokoju, źle się czuję.- skłamałam.
-No dobrze, to idź jak musisz.- odpowiedziała Pani Magda siadając przy stole. Wstałam z krzesła i zaczęłam kierować się w stronę schodów, gdy po chwili usłyszałam propozycję Pani Magdy, natychmiast zatrzymałam się.
-A może pójdziecie razem do pokoju? Poznacie się, skoro mamy mieszkać wszyscy razem w okolicy.- uśmiechnęła się patrząc na nas po kolei.
-Świetny pomysł...- zacisnęłam zęby. Nagle Sara i Łukasz wstali z krzeseł bez słowa i zaczęli iść w moją stronę, po czym wszyscy razem poszliśmy na górę.
 
_________________________________________________________________________________
Cześć ;)
Jest to już drugi rozdział! Nie jestem z niego do końca zadowolona, ale mimo to postanowiłam go wstawić, bo wiem że raczej nic lepszego nie wymyśliłabym ;)
Mam nadzieje, że Wam się spodobał i że przyjemnie się go czytało ;3
Zapraszam do brania udziału w ankiecie po prawej --->
A także do komentowania! Im więcej komentarzy tym mam większą motywacje do pisania następnych rozdziałów ;D
Do zobaczenia wkrótce! #Yo <3 

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 1

Szłam ulicą do domu, za sobą słyszałam czyjeś kroki, postanowiłam zobaczyć kto za mną idzie. Obejrzałam się za siebie nikogo nie zauważyłam, więc szłam dalej. Nadal słyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się ponownie, nadal nikogo nie było, rozglądałam się po okolicy, po chwili stwierdziłam że może mi się tylko wydaję, że tak naprawdę nikt za mną nie idzie, a to tylko moja wyobraźnia. Gdy odwróciłam się po raz kolejny, przede mną stanął chłopak, nigdy wcześniej go nie widziałam w moim mieście. Miał brązowe oczy i był prawdopodobnie ode mnie starszy. Patrzył się ciągle na moje usta, po chwili uniósł mój podbródek i próbował mnie pocałować. Nasze usta prawię się dotykały.
Szybko otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Po chwili zrozumiałam, że to był tylko kolejny sen, w którym widziałam znowu tego samego chłopaka, było to strasznie dziwne, śnić o kimś kogo się nie zna i prawdopodobnie nie pozna. Uniosłam się do pozycji siedzącej, odgarnęłam kołdrę ze swojego ciała i bezszelestnie zsunęłam się z łóżka, aby nie obudzić Sary. Po cichu wyszłam z pokoju, następnie skierowałam się w stronę schodów. Kiedy znalazłam się w kuchni, otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej szklankę, następnie sięgnęłam po karton z sokiem pomarańczowym, nalałam go do połowy szklanki i wzięłam kilka łyków. Usłyszałam skrzypienie schodów, gdy obejrzałam się za siebie zobaczyłam Sarę kierującą się w moją stronę, odstawiłam szklankę na blat.
-Obudziłam cię?- zapytałam wyciągając kolejną szklankę z szafki.
-I tak nie spałam.- ziewnęła Sara.- A ty? Co taka rozmarzona?- uśmiechnęła się podejrzliwie.
-Ja? Rozmarzona? Skąd.- roześmiałam się nalewając sok do szklanki.
-Oj przyznaj się znowu śnił ci się ten chłopak.- mówiąc to skierowała się w stronę stołu, po czym odsunęła jedno z krzeseł i usiadła.
-Jak ty mnie dobrze znasz.- oświadczyłam podając szklankę z sokiem Sarze. Dziewczyna upiła kilka łyków soku i odłożyła szklankę na stół, uśmiechając się pod nosem.
-Uważaj, bo się jeszcze zakochasz.- zaśmiała się.
-To tylko sny, nawet nie wiem czy taka osoba istnieje.- mruknęłam.
-Nie spinaj się, żartuje sobie przecież.
-Wiem, jest okej... tylko zastanawia mnie jedno.- wymruczałam.
-Co takiego?- zapytała Sara.
-Czemu on mi się śni praktycznie codziennie? I ciągle jest taka sama lub podobna sytuacja... przecież ja nawet go na oczy nie widziałam... Skąd on się wziął w mojej głowie?- jęknęłam.
-Może to jest jakiś znak, żebyś w końcu sobie chłopaka znalazła?- zaśmiała się Sara. Mogłam jej o wszystkim mówić, zawsze mnie rozumiała, a jak nie wiedziała co odpowiedzieć to próbowała rozluźnić atmosferę i mnie rozśmieszyć, zawsze mogłam na niej polegać.- Powiedzmy sobie szczerzę, przecież nie masz już dziesięciu lat i też potrzebujesz trochę rozrywki i czułości jak każdy.- dodała.
-Weź przestań, po co mi chłopak? Sama sobie świetnie radzę.- zaśmiałam się nie wierząc własnym słowom. W sumie miała trochę racji, każdy potrzebuje jakiejś bliskiej osoby.
-Ja mam przestać? Daje ci dobrą radę, znajdź sobie kogoś, a nie pożałujesz.- uśmiechnęła się do mnie.
-Może i masz rację, ale...
-Co ale? Nie ma żadnego ale.- nie dała mi dokończyć.
-Dobra ja idę się przebrać i może pójdę gdzieś na spacer w "poszukiwaniu miłości".- roześmiałam się głośno, zapominając o tym, że nie jesteśmy tylko we dwie w domu.
-Cicho, bo ich obudzisz i jeszcze ci zabronią iść na poszukiwania.- zaśmiała się Sara.
-Dobra, to ja idę się przebrać.- powiedziałam radośnie, po czym skierowałam się w stronę schodów, gdy weszłam już do pokoju otworzyłam szafę i wyjęłam z niej krótkie przetarte, jeansowe spodenki z wysokim stanem, biały crop-top i sweterek w kolorze pudrowego różu. 



Poszłam z ubraniami do łazienki, która mieściła się także w pokoju i tam się przebrałam, potem sięgnęłam po szczotkę i przeczesałam swoje włosy do góry, tak aby układały się naturalnie, następnie umyłam zęby. Gdy wyszłam z łazienki, podeszłam do swojego łóżka, aby wziąć z niego telefon, który leżał obok poduszki. Gdy schowałam go do tylnej kieszeni spodenek, sięgnęłam ręką po czarne trampki, które stały obok łóżka i nałożyłam je na swoje stopy, po czym wyszłam z pokoju i poszłam z powrotem do kuchni.
-Chcesz iść ze mną?- zapytałam Sarę.
-Nie mogę, mam jedną sprawę do załatwienia, może kiedy indziej. Nie gniewasz się?
-Nie no co ty, jakbym mogła się na ciebie gniewać.- roześmiałam się, po czym podeszłam do Sary i ją przytuliłam.- To ja będę lecieć, pa.
-Pa.- odpowiedziała z uśmiechem na twarzy. Po wyjściu z domu pomyślałam, że pójdę do pobliskiego parku. Tak to będzie dobry pomysł, usiądę, odpocznę, może kogoś spotkam znajomego.

Po chwili dotarłam do parku, nikogo w nim nie było, oprócz łabędzi i kaczek pływających w stawie. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam telefon z kieszeni, po czym wysłałam do mojej przyjaciółki sms'a.

Do: Caroline
Hey, masz wolną chwilę?

Od: Caroline
Cześć, a coś się stało ważnego?

Do: Caroline
Ważnego to może nie, ale nie mam za bardzo co robić i pomyślałam, że mogłybyśmy gdzieś pójść razem, co ty na to? :)

Od: Caroline
Chętnie bym gdzieś wyszła, ale dzisiaj nie mogę, mam za dużo spraw, może kiedy indziej. Przepraszam.  Nie obrazisz się co nie?

Do: Caroline
Nie obrażę, dobra to nie zawracam ci już głowy Cześć. :)

Od: Caroline
Cześć, jak coś to się zdzwonimy. ;)

Po odczytaniu ostatniego sms'a od Caroline, schowałam telefon do kieszeni i wstałam z ławki. Wokół mnie nadal nikogo nie było, prócz zwierząt, więc postanowiłam, że pójdę gdzieś indziej.
-Może pójdę na miasto? Tak to będzie dobry pomysł.- powiedziałam sama do siebie. Nie lubiłam, być sama, zdecydowanie bardziej wolałam towarzystwo ludzi, obojętnie jakiej osoby, ale żeby ktoś był.

Po kilku minutach wyszłam z parku i zaczęłam błąkać się ulicami miasta, nie wiedząc co ze sobą zrobić.
_________________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział mam już za sobą mam nadzieje, że się spodobał, zachęcam do komentowania, zapraszania innych #Yo i brania udziału w ankiecie po prawej ----->
Zapraszam także na mojego ask'a, gdzie możecie zadawać różne pytania ;)
#Yo ηαтαℓiα★✌
Mam nadzieje, że to fan fiction będzie o wiele lepsze i ciekawsze od mojego poprzedniego, gdzie tylko testowałam swoje siły ;)
Do zobaczenia, w następnym rozdziale! ;3